niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 38

Operacja Grześka przebiegła dobrze. Gdy trafił do szpitala to był w złym stanie. Na szczęście obyło się bez komplikacji. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki pooperacyjnej.
-Pani Alino, Grzesiek to silny facet i na pewno za niedługo się wybudzi!-pocieszała przyszłą teściową Martyna.
-Co jeśli się nie obudzi?!
 -Musi być pani dobrej myśli. Kto jak nie pani?-Kubicka serdecznie się uśmiechnęła do Strzeleckiej.-Operowali go najlepsi specjaliści z tego szpitala.. Żeby pomóc mu w wybudzeniu się powinna pani mówić do niego-dostała SMS-a od Wiktora.-Muszę iść.. Wezwanie mam.
-Idź, idź. Poradzę sobie.
Szybko wyszła z szpitala i wsiadła do karetki.
-Co z nim?-zapytał Wiktor.
-Lekarze są dobrej myśli.
-To dobrze. A jak Piotrek?
-Przeżywa bardzo to wszystko.. jak wszyscy.
Pojechali do wezwania. Po powrocie z wezwania przekazali pacjenta dr Reiter. Wiktor został i chwilę z nią porozmawiał.
Martyna siedziała na ławce i próbowała dodzwonić się do narzeczonego. Martwiła się o niego.
-"No nareszcie odebrałeś"-powiedziała do niego.
Nie wiedziała, że idzie do niej od drugiej strony.
-"Miałem coś bardzo ważnego do załatwienia"
-"Gdzie teraz jesteś?"
-"Zaraz do Ciebie oddzwonię. Tracę sygnał.. Pa.Pa!"
Stanął za nią.
-Super-mruknęła.
-Co super?-usiadł koło niej na ławce.
-Co Ty tutaj robisz?
-Przyszedłem do mojej narzeczonej, która jest zmęczona w pracy.
-To może chociaż powiesz mi, gdzie byłeś?
-To sekret.
-A może taki mały fragmencik mi zdradzisz?
-Będziemy musieli się spotkać z organizatorką ślubów. Pomoże nam to wszystko ogarnąć.
-Gdzie będzie nasze przyjęcie weselne?
-Hmm... nie wiem. Ty zdecyduj.. znaczy zdecydujemy z Jessicą.
-Z kim?
-Z organizatorką ślubów... Przyjdę do Ciebie potem.. Idę na górę do rodziców. Odwiozę ich i wrócę-pocałował ją w policzek i wszedł do szpitala.
Była zdziwiona jego zachowaniem.
-Wszystko w porządku?-zapytała Renata.
-Tak.. W każdym bądź razie tak mi się wydaje. Widziałaś zachowanie Piotrka?
-Nie... Przyniosłam Ci te katalogi o które prosiłaś.
-Dzięki-uśmiechnęła się do niej.

Wszedł do sali brata, ale go... nie było. Mama siedziała na krześle przed OIOM-em i roniła łzy.
-M..mamo?-usiadł koło niej.
-Grzesia wzięli na badania... Rozmawiałam z nim cały czas! Wybudził się... tak myślę. Ruszył palcami.
Przyszedł do nich lekarz:
-Niestety, ale pan Grzegorz się nie wybudził. Spróbujemy go wybudzić w ciagu kilku dni.
Popatrzył na brata przez szybę. Z jego ciała wychodziły różne rurki.
Lekarz wbiegł do jego sali.
Grzsiek próbował samodzielnie oddychać...

sobota, 12 marca 2016

Rozdział 37

-"Dzień dobry. Tu Anna Reiter. Dzwonię z szpitala w Leśnej Górze. Pan Grzegorz Strzelecki miał wypadek."
-"Dzień dobry. Jak to miał wypadek?"
-"Przywiozła go jedna z karetek. Szczegóły dotyczące jego stanu zdrowia mogę podać panu w szpitalu."
-"Dobrze. Do godziny będę. Proszę mnie na bieżąco informować."
Wyszedł z kuchni.
-Piotrek, stało się coś?-Alina wstała z kanapy.
-Grzesiek...
-Co z nim?
-Miał wypadek. Jest w Leśnej Górze.
-Jadę z tobą do niego.
-Lepiej będzie jak pojedziemy z Martyną i dowiemy się co z nim. Znamy tam personel. Tomek zostanie z wami.
-Dobrze, dzwoń jak dowiesz się co z nim.
Wyszli z domu i pojechali do Warszawy.
-Może do Wiktora zadzwonię i zapytam się, czy to nie jego ekipa zajmowała się Grześkiem?
-To dobry pomysł, kochanie-blado się uśmiechnął.
Bardzo przeżył informację o wypadku brata.
-"Dzień dobry, doktorze. Ma pan dziś dyżur?"
-"Cześć, Martyna. Mam, coś się stało?"
-"Brat Piotrka miał wypadek. Z Leśnej Góry do nas dzwonili około pół godziny temu."
-"Z Adamem i Renatą byliśmy u tego wezwania."
-"Co z nim?"
-"Odmę ma na sto procent i liczne złamania. Złamane żebra mogły uszkodzić narządy wewnętrzne. Gdy wychodziliśmy z Izby to brali go na TK i Sambor miał go operować z Consalidą chyba."
-"Dziękuję za informację. Miłej pracy"
Rozłączyła się.
-Sam słyszałeś..
-Wiem. Cholera. Może gdybym przyjechał po niego to nie miał tego wypadku.
-Kochanie. To nie twoja wina. Na pewno auto mu się zepsuło czy coś. Musimy być silni. Widziałeś w jakim stanie była twoja mama.
Weszli do szpitala. Oboje byli zdenerwowani.
-Wiki, Adam!-zawołała Martyna.
-Martyna?
-Kto operuje Grzegorza Strzeleckiego?
-Sambor i Falkowicz. Jeszcze jakiś neurochirurg.
-Wiecie co z nim?
-Mogę pójść się dowiedzieć-wiedziała coś, ale nie chciała powiedzieć.
Usiadła koło narzeczonego na krześle pod salą operacyjną.
Będą tutaj przez kilka następnych godzin.
-Piotruś.. Dzwoniłeś do Tomka?
-Jeszcze nie. Nie potrafię im tego powiedzieć. Co ja mam zrobić, Martyna?
-Dobrze się czujesz? Wiem, że to głupie pytanie, ale wyglądasz blado.
-Dobrze.
-Przyniosę nam wody.
-Wołałbym coś mocniejszego.
Poszła do automatu po dwie kawy. Po chwili siedziała koło niego.
Nic do siebie nie mówili.
Zadzwonił jego telefon.
-Mam odebrać?-zapytała.
-Nie, sam muszę im to powiedzieć.
Odszedł na bok i odebrał telefon.
Widziała, że to przeżywał.
Ona również to tak samo jak on przeżywała.
Emocjonalnie związana już była z nimi  po tych niecałych dwóch latach spędzonych z Piotrkiem.
Wrócił i opadł na krzesło.
-Martyna..
-Tak?
-Przytul mnie.
Stanęła na palcach i go przytuliła.
-Wszystko będzie dobrze.

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...