niedziela, 26 czerwca 2016

Rozdział 44

Następnego dnia
*Martyna
Jeszcze nigdy nie byłam taka zła na Piotrka. Jak mógł mi nie uwierzyć? Zawiodłam się na nim. Jak na nikim. Postanowiłam się spakować i wprowadzić się do naszego domu. Niech sobie zostanie w tym mieszkaniu. Nie mam ochoty z nim gadać ale no cóż muszę, bo jeżdżę z nim i Anną dziś. Przyjechałam do stacji i skierowałam się do szatni. Nie chciałam dziś tu być, ale musiałam. Adam wziął miesiąc wolnego, żeby zająć się Basią i Lizą. Po przebraniu się zrobiłam sobie kawy. Gdy czytałam gazetę do stacji wszedł Piotrek. Nie wiem, gdzie był całą noc i mnie to nie interesuje.
-Możemy porozmawiać?-zapytał siadając na przeciw mnie.
-Chyba już sobie wszystko wyjaśniliśmy-udawałam, że nie interesuje mnie rozmowa z nim, a miałam dylemat, w jakim kolorze powinna być kuchnia... A konkretnie jaki odcień białego ma być...
-Chcę cię przeprosić, bo wiem, że źle postąpiłem... Wiem, że jestem głupim kretynem...
-Wyprowadziłam się i zostanę w naszym domu do dnia ślubu.
-Jeśli chcesz to możemy przełożyć uroczystość.
-Nie trzeba. Myślę, że przerwa w wspólnym mieszkaniu dobrze nam zrobi.
-Przecież w naszym domu trwa remont i nie będziesz miała jak odpocząć.
-Dam radę. Sypialnia i łazienka jest już zrobiona.
-A kuchnia?
Pokazałam mu tabliczkę z odcieniami białego.
-Jaki kolor wybrać na ściany  w kuchni?
-Przecież to jest biały...
-Ale są różne odcienie!
-No to wybierz jakiś, który tobie odpowiada. Mi też będzie odpowiadał.
Wyszłam z stacji i poszłam przygotować karetkę na wyjazd. Jeszcze dziś muszę iść wybrać suknię ślubną i iść na pocztę wysłać wszystkie zaproszenia, no chyba że to Piotrek zrobi chociaż w to wątpie. Na facetach nie zawsze można polegać. Kobieta musi sobie radzić ze wszystkim sama.
Anna siedziała w karetce i uzupełniała dokumentację.
-Cześć-przywitałam się z nią i poszlam sprawdzać czy wszystko jest na swoim miejscu.
-Cześć, Martyna. Nie musisz wszystkiego sprawdzać, bo Piotr zrobił to wcześniej.
-Chcę po prostu sprawdzić, czy on wszystko tak jak należy sprawdził... Bo z nim to nigdy nic nie wiadomo.
-Długo jesteście razem?
-W sierpniu będą 3 lata, a za kilka tygodni ślub.
-To długo. Ja się właśnie rozwodzę z moim mężem.
-Przykro mi.
-Czuję, że zmarnowałam sobie życie wychodząc za niego za mąż. A mogłam być szczęśliwa. Dobra, koniec użalania się nad sobą.
Podszedł do nas Wiktor i Adam.
-Gdzie zgubiłyście Piotrka?
-Gdzieś w stacji się plączę-odrzekłam Banachowi.
-Pokłóciliście się ?
-Mieliśmy drobne nie porozumienie, ale już wszystko jest  w porządku.. Kończą remont domu i już za dwa albo trzy tygodnie się wprowadzimy. Dziś jadę po suknię ślubną.


niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 43

*Martyna
Zdziwiłam się, gdy usłyszałam wyznanie Adriana. Nie wiedziałam kompletnie, co mam mu odpowiedzieć przecież on jest moim przyjacielem. Zawsze traktowałam go jak brata-nigdy jak faceta, z którym mogłabym mieć dzieci i żyć.
-Adrian... Nie rozumiem cię.. Od zawsze się przyjaźniliśmy i miałam nadzieję, że tak zostanie do końca. Kocham Piotrka i to się nigdy nie zmieni.
-Wiedziałem, że tak odpowiesz. Ale miałem nadzieję, że go zostawisz i będziemy szczęśliwi.
-Kocham cię jak brata. Zawsze byłeś dla mnie jak brat i mam nadzieję, że tak pozostanie-z torebki wyciągnęłam zaproszenie na ślub.-Mam nadzieję, że przyjdziesz.
Chciałam już odejść, ale on mnie zatrzymał i.... pocałował. To wszystko widział Piotrek.
*Piotrek 
Załatwiłem to co miałem załatwić i postanowiłem przyjechać po Martynę. Gdy miałem wejść do restauracji zobaczyłem, jak całuje się z tym pajacem! Szybko wyszedłem z budynku. Skierowałem się na parking i kopnąłem nogą w oponę samochodu. Byłem wściekły. Jak nigdy wcześniej. Powinienem mu przywalić.. Wiedziałem, że jest coś nie tak z Martyną.. To teraz się dowiedziałem! Zdradza mnie i tyle, a ja jej głupi wierzyłem, że mnie kocha...
Nagle za mną pojawiła się właśnie ona. Była ostatnią osobą, którą chciałem w tej chwili widzieć.
-Piotruś, kochanie, to nie tak jak myślisz-płakała. Tusz jej się rozmazał i wyglądała na zdołowaną. Ale co mnie to obchodzi?
-A jak?! Myślisz, że jestem ślepy i nic nie widzę?!! Że się migdaliłaś z nim!
-Daj mi do cholery to wyjaśnić!
-Nie, idę do tego palanta-Martyna próbowała mnie zatrzymać, ale się nie dałem i poszedłem do niego. Stał przy swoim aucie.-Myślisz, że ujdzie ci to na sucho?!!
-Nie wiem, o co ci chodzi!
-Myślisz, że nie widziałem, jak całujesz się  z moją narzeczoną?!
-Aaa.. o to ci chodzi.. Myślałem, że Martyna coś do mnie czuje, ale okazało się, że ona kocha tylko ciebie. Nie rozumiem, dlaczego cały czas się o coś kłócicie i nie możecie dojść do porozumienia. Ludzie, którzy się kochają powinni żyć w zgodzie...
Popatrzyłem na Martynę, która stała za mną. Nadal miała rozmyty makijaż. Przybiegła za mną pewnie dlatego, żeby powstrzymać mnie przed jakąś złą decyzją.
-Przepraszam was za to..-ciągnał dalej.-Przyjdę na wasz ślub i wesele. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi.
Wsiadł do auta i odjechał. Ja zostałem na parkingu. Martyna odeszła równo z Adrianem. Pobiegłem za nią, ale jej już nie było. Postanowiłem jej poszukać.
Po godzinie jeżdżenia po znajomych wróciłem do mieszkania, gdzie siedziała skulona w kącie.
-Kochanie...
-Nie odzywaj się do mnie. Chciałam ci wszystko wyjaśnić, ale ty nie chciałeś mnie słuchać!
-Przepraszam, to wyglądało jakbyś...
-Przestań i wyjdź-wskazała mi drzwi.-Nie pokazuj mi się na oczy!

Czy Martyna i Piotr pogodzą się? 

sobota, 18 czerwca 2016

Jednorazówka

Cotygodniowy trening. Jak co tydzień trenuje z swoim ex. Nie ma jak. Cieszy się, że nie są już razem. Mocniej przycisnęła go do materaca. Chyba za niedługo złamie mu rękę. Trudno. Nie przejmuje się tym, że może mu coś zrobić. Od jakiegoś pól roku jej to nie interesuje. Zranił ją, to niech teraz ma za swoje. Zniszczyła sobie  swoje najlepsze lata życia, w których mogłaby być szczęśliwa z kimś innym.
-Martyna, puść go, bo zaraz mu złamiesz rękę!-krzyknął instruktor.
-Sorry Darek, ale po tym co mi zrobił należało mu się.
-To, że nie jesteście razem to nie oznacza, że możesz się na nim wyżywać.
-Darek, spokojnie, żyję. Nie musisz mnie przed nią bronić. Wiem, że źle zrobiłem i żałuję tego.
Wyszła wściekła z treningu.. Jest wściekła od momentu ich rozstania. Najpierw były łzy a teraz jest wściekłość.
Poznali się właśnie tutaj na treningu. Zaprosił ją na kawę, a potem jakoś poszło dalej. Szybko zamieszkali razem. Zaręczyny, ślub. Gdyby była drugi raz w tej samej sytuacji to na pewno by tak szybko za niego nie wyszła. Jeśli w ogóle wyszłaby za niego.
Pojechała do supermarketu i zaopatrzyła się w swój standardowy zestaw: lody, kilka paczek chipsów i Coca-Cola light. Teraz może wspominać i użalać się nad swoim życiem.
Co z tego, że jest zima. Nikt jej nie zabroni robić co chce w jej własnym domu. Weszła do salonu i opadła na sofę. Otworzyła lody i zaczęła je jeść.
Dlaczego tak w ogóle rozstali się?
Na kominku stało jedyne zdjęcie, które po rozwodzie nie schowała do dużego pudla podpisanego: PIOTR. Było głęboko schowane w szafie i nikt oprócz niej o nim nie wiedział. Ex uwierzył że wszystkie rzeczy z nim związane wylądowały w najbliższym koszu bądź zostały spalone w kominku.
Faceci są naiwni.
Wracając do zdjęcia znajdującego się na kominku. Było to jedno z licznych zdjęć zrobionych podczas ich ślubu. Byli w jakimś plenerze poza stolicą. Stali i patrzyli sobie w oczy jednocześnie trzymając w prawych dłoniach balony napompowane helem. Pamiętała to jakby było wczoraj. Wtedy nie wiedzieli, że mają aż tak różne charaktery. To było jedyne zdjęcie, które jej się podobało. Piotrkowi zresztą też. Jemu każde zdjęcie się podobało, więc mieli bardzo trudny wybór, jakie wybrać, żeby stało na kominku.
W ciągu godziny zjadła całe lody. Użalanie nad sobą niczego nie dało. A może jednak dało? Jeśli będzie chora to przez najbliższe dni nie będzie musiała widywać Strzeleckiego.
Kolejnego dnia jej żałosnego życia przyszła do pracy. Od czasu rozwodu jeszcze nie rozmawiała z swoim szefem-Wiktorem. Łączyła ich bardzo silna więź(niektórzy pewnie pomyślą, że taka, która łączy kobietę i mężczyznę, ale nic z tego). Martyna była zakochana od pierwszego wejrzenia w Piotrku ale oboje zawiedli się nawzajem w prostych sprawach i tego małżeństwa nie można było uratować. Wracając do jej więzi z Banachem to relacja typu ojciec-córka.
-Nie wierzę, że się rozwiedliście. Nie przyjmuję do wiadomości, że dwie osoby, które kochają się jak cholera rozstali się przez jakąś bzdurę!
-To nie była bzdura-rzekła patrząc w podłogę.
-Byliście naprawdę dobraną parą. Dla mnie nadal jesteście. Jeszcze do siebie wrócicie.
-Też tak uważam-wypalił Piotrek. Spojrzała na niego zdumiona. Szybko wyszła z gabinetu i schowała się w magazynie. Zawsze się tam chowała, gdy coś ją przerastało lub czuła że musi coś przemyśleć. Na pewno Piotrek sie zgrywał tak jak zawsze.

niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdział 42

*Martyna
Wyszłam na dyżur. Nie wiem nawet, czy Piotrek też go ma. Nie interesuje mnie to. Nie wiem, dlaczego tak myślę. Przecież go kocham. Po drodze zaglądnęłam do kilku salonów sukien ślubnych i zabrałam katalogi. Trudno jak cholera będzie mi wybrać suknię, ale mam nadzieję, że jakoś wywiążę się z tego zadania. Do stacji przyjechałam autobusem. Piotrek czekał na mnie przed nią.
-Gdzie byłaś?-pokazałam mu katalogi sukien ślubnych.-Wybrałaś jakąś?
-Nie. Jutro pojedziesz odebrać obrączki, a ja pojadę po zaproszenia.
-Nie możemy oboje pojechać?
-Tak będzie szybciej, a poza tym muszę wybrać suknię ślubną i z Adrianem się spotkać. Strasznie dużo rzeczy mam na głowie.
Poszłam się przebrać, ale zaraz zadzwonił mój telefon:
-Tak, Basiu? Zaraz będę. Powiem tylko Piotrkowi i Adamowi. Adam wie? Ok, to biegnę.
Rozłączyłam się i szybko założyłam koszulkę i wybiegłam z szatni.
-Piotrek! Adam!-krzyczałam.
 Nie znalazłam ich. Pobiegłam do szpitala. Oni w najlepsze gadali podczas gdy Basia dostała skurczy!
Z złą miną stanęłam przed nimi.
-Kochanie, w porządku?-Piotrek wstał na mój widok. Skrzyżowałam ręce na wysokości brzucha.
-Fajnie się bawicie podczas gdy Basia męczy się w bólach porodowych?
-J-już się z-zaczęło?-Adam zaczął się jąkać.
-Tak, zaczęło się. Byłam u Góry i masz wolne-uśmiechnęłam się, a Wszołek pobiegł na ginekologię.-Biedak, przejął się-usiadłam na jego miejscu.
-Ale jesteś fajna Martyna-szepnął mi na ucho.
-Wiem o tym. Wymyśl coś lepszego na podryw bo ten tekst już jest przereklamowany! Tak w ogóle to musimy wracać.
-Góra robi jakieś zebranie. Renata napisała mi SMS-a.
-No dobra-wstał próbował mnie objąć, ale to okazało się bezskuteczne, bo mu się wymsknęłam z objęć.-Ty chyba do końca będziesz taka niedostępna.
-Takie życie. Nic ci na to nie poradzę.
Pojechaliśmy karetką do stacji. W środku wszyscy obecni ratownicy z Górą na czele czekali chyba tylko na nas.
-No, nareszcie jesteście-rzekł chłodno szef stacji. Bla, Bla, bla.-Chciałbym przedstawić wam nowa lekarkę w naszej stacji. O to pani Anna Reiter. Przywitajcie ją z szacunkiem, bo chcemy, żeby została z nami na dłużej.
Jeszcze coś tam gadał o procedurach i w ogóle, ale go już nie słuchałam. Obserwowałam Wiktora, który też nie słuchał Artura. Cały czas obserwował Annę, która z uwagą słuchała. Jak każda nowicjuszka albo nowicjusz. Też tak wszystkiego na początku przestrzegałam. To były piękne czasy. Byłam wtedy singielką i miałam wszystko gdzieś. A teraz mam narzeczonego, za niedługo ślub. Trzeba wybrać wyposażenie domu. Nie mogę w to uwierzyć-po prostu.
-Coś nasz Wiktorek bardzo patrzy na Ankę-szepnął mi na ucho narzeczony.
-Też to zauważyłam. Niech sobie kogoś w końcu znajdzie i będzie szczęśliwy. Wiesz co słychać u Marty?
-Nie wiem. Ani widu ani słychu od niej z tej Francji. Odkąd ma tego narzeczonego to się do nas nie odzywa.
-Wyślijmy jej zaproszenie na nasz ślub e-mailem.
-Ok.
****
Po skończonej pracy pojechałam na umówione spotkanie. Adrian przytulił mnie na przywitanie.
-Więc już niedługo ten wielki dzień? 
-Coraz bliżej-uśmiechnęłam się promiennie.
-Nie żałujesz tej decyzji?
-Nie rozumiem, o co ci chodzi..
-Czy nie żałujesz, że związałaś się z Piotrem? Przecież cię skrzywdził.. Gdybyśmy byli razem to ja na 100 % byłbym ci wierny.
Bardzo zdziwiło mnie to wyznanie.

*
*
*
-Co pani zrobiła jak dowiedziała się, że panią kocha pani najlepszy przyjaciel?-zapytał psycholog. 
-Szczerze? To nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Przecież kochałam Piotra-do oczu napłynęły mi łzy. Przecież Piotra już nie ma...








Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...