piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 35

Były rodzinne święta. Mieli je spędzić całą rodziną jak nigdy.. No.. prawie całą rodziną.
-Tato, kiedy mama przyjedzie?-zapytała blondynka siadając koło ojca na kanapie w salonie.
-Pracuje-odrzekł.
Do pokoju wparowała brunetka słysząc ściemę ojca:
-Tato! Przestań jej opowiadać, że matka pracuje! Przecież ona nie wróci! Wyjechała z swoim kochankiem, a jej władza rodzicielska ogranicza się do przysyłania nam prezentów na gwiazdkę, urodziny i dzień dziecka! Nie martwi się o nas ani nami nie interesuje. Dla niej pewnie mogłybyśmy przestać istnieć! Aśka ma już trzynaście lat i powinna wiedzieć, że nie ma szans, że ona kiedykolwiek wróci!
-Martyna! Uspokój się i przestań rozmawiać ze mną w ten sposób! Mi też jest ciężko z tym, że Dorota nas zostawiła.
-Ale nie zostawiła dla byle kogo przecież... Jakieś nadzianego gościa.. I proszę cię, żebyś nie wypowiadał przy mnie jej imienia.
-Martyna. Nasze relacje nie powinny tak wyglądać. Wiem, że masz szesnaście lat i się buntujesz, ale zwolnij trochę, ok? Może w tym roku pojedziemy gdzieś na święta? Może do Zakopanego albo pod Warszawę, na przykład do ciotki Celiny? Nie będzie żadnej rodziny, ani bliskiej, ani dalszej.. Tylko nasza trójka plus ewentualnie ciocia Celina. Co wy na to?
-Bez ciotki Ewy, której masz szczerze mówiąc po dziurki w nosie?-zapytała Martyna.
-Ani stryjenki Amelii?-dopytywała się Asia.
-Taaak!-odpowiedziały równocześnie.-Kochamy ją!
-Ona też was kocha tak jakbyście były jej rodzonymi córami! Pomimo tego, że jest siostrą waszej matki i też nie rozumie dlaczego Dorota wyjechała. To ubieramy choinkę?
-Pewnie-rzekła Martyna.
Poszedł po drzewko na strych, a Martyna po bombki.
W powietrzu było czuć zapach świąt... 

Święta w jego rodzinie wyglądały tak samo.. To nie znaczy, że były nudne. Nic  z tych rzeczy.

Mama przygotowywała wigilijne potrawy potrawy oraz te, które będą spożywać przez kolejne dwa dni świąt przez nich i krewnych. Chłopaki zawsze tłukli się, jak to chłopaki. Mieli tak przez cały rok, więc państwo Strzeleccy martwiliby się gdyby się tłukli.
Wyglądali na bardzo szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Taką rodziną byli.
Piotrek był najstarszy  i coraz bardziej myślał o przyszłości.. O tym, że jeśli będzie  miał rodzinę, to będzie starał się być dla swoich dzieci taki jak jego ojciec. Mimo tego, że miał dziewiętnaście lat to zachowywał się czasami jak ktoś bardzo dorosły i odpowiedzialny.
Później ta jego dorosłość i odpowiedzialność wyparowały, żeby potem znowu wrócić.
Z ojcem mógł pogadać o wszystkim.. jego bracia też mieli wparcie w ojcu.
-Piotruś, idź pomóc ojcu przy samochodzie-powiedziała Strzelecka.-No bo jak pojedziemy na pasterkę?
-Już idę-odrzekł jej.
-A wy-wskazała na młodszych Strzeleckich-marsz do swoich pokoi i macie je wysprzątać, a potem choinkę ubierzecie.
-Ja to bym zamienił się z Piterem-powiedział Tomek.
Piotrek i mama zaśmiali się. Młodzieniec poszedł pomóc ojcu przy samochodzie.
-Tato, jak auto?-wszedł do garażu.
-Tak ja co roku-dławi sie przed wigilią. Nadszedł czas, aby wymienić je na lepszy model.
-Ja tam lubię stare samochody. Kiedyś kupię sobie Forda z siedemdziesiątego piątego roku.
-Takie samochody są najlepsze. Lepiej weźmy się do roboty, bo zaraz mama przyjdzie i dopiero wtedy będzie.

Pojechali do podwarszawskiego Ciechanowa, gdzie mieszkała Celina. Dziewczyny rozpakowywały się, a ona i Jan rozmawiali w salonie.
-Bardzo się cieszę, że przyjechaliście. Nie miałam ochoty jechać na ten cały zjazd rodzinny-rzekła.-Odkąd Dorota odeszła to już nic nie jest takie jak było.
-Celino przestań. To nie czas ani miejsce na rozstrzyganie tej sprawy. Porozmawiamy o tym kiedy indziej-położył dłoń na jej ramieniu.-Mi i dziewczynom i tak jest trudno. Martyna się buntuje.
-Kilka dni temu znowu przelała swoją złość na mnie za to, że Dorota wyjechała i nas zostawiła.
-Ma prawo być wściekła. Od ośmiu lat walczy z złością. Dorota przysłała listy dla nich.
-Oddaj mi je. Nie mogą się dowiedzieć że Dorota pisze do nich.
Do pokoju weszła Martyna.
Od dłuższej chwili... no dobra.. od początku się przysłuchiwała rozmowie dorosłych.
Była zszokowana tym, co usłyszała! Jej ojciec i ciotka ukrywali przed nimi fakt, że Dorota pragnęła kontaktu z nimi a oni jej to utrudniali. Może chciała się częściej kontaktować niż trzy razy do roku.
To nie zmienia faktu, że porzuciła je wtedy, kiedy jej najbardziej potrzebowały. Teraz już potrafią żyć bez niej. Martyna potrafi. A Aśka? Nadal za nią tęskni...
Nigdy nie będzie w stanie jej tego wybaczyć.
-O co tutaj do cholery chodzi?-zapytała.-Dlaczego ukrywaliście listy od niej? Okłamywaliście nas, że ona jest zła... że nas opuściła... a sami kłamaliście. Przez osiem lat.
-Kiedyś zrozumiesz jak będziesz miała własne dzieci.
-Tsaak.. najlepiej tak tłumaczyć kłamstwo: zrozumiesz jak będziesz miała własne dzieci. 
-Może kiedyś sama ci się wytłumaczy z swojego postępowania.
-Jeśli będę miała dzieci to nigdy ich nie zostawie!
W progu stanęła Joanna.
-Dlaczego znowu się kłócicie? Miał być fajny wypoczynek, a zaczyna się to samo co jest w domu....
-Aśka, chodź na spacer. Wytłumaczę ci wszystko.
Wyszły z domu. Podczas tych świąt nie było nic czuć.. Żadnej świątecznej atmosfery ani nic... Tylko kłótnie, sprzeczki..
-Dlaczego tak jest?
-Jak?
-Ty masz szesnaście lat i jesteś już taka dorosła. Zachowujesz się jak osoba, która jest starsza..
-Kiedy matka odeszła musiałam szybciej odnaleźć się w tej całej sytuacji niż ty. Musiałam się skoncentrować na nauce, pomocy tobie i ogranięciu tego wszystkiego. Nie było i nie jest to proste, bo ojciec zajmuje się kancelarią.
-Chcę być taka jak ty.
-Najważniejsze, żebyś była sobą. Każdy sam kształtuje swoją osobowość. Nie kopiuj nikogo, bo jesteś wspaniałą dziewczyną! A tak wracając to zwykłych problemów typowych nastolatek, to masz nadal kłopot z matmą?
-Niestety.
-Ciotka Celina ci pomoże. W końcu wykłada na uniwerku.
-Nie cierpię matmy.
-Ale ona jest na egzaminie gimnazjalnym i obowiązkowa na maturze.
Poszły do domu.
Jednak może jeszcze da się uratować te święta przed kompletną klapą?












5 komentarzy:

  1. Świetna część. Taka świąteczna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna część. Taka świąteczna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, kochana! Mam nadzieję, że te święta da się uratować. Życzę weny i pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super <3 Czekam na next z niecierpliwością ;****

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...