sobota, 6 lutego 2016

[JEDNORAZÓWKA] Czasem nawet sny mogą się ziścić...

Stała w białej sukni. Krawcowa robiła ostatnie poprawki jej sukni. Za dwa tygodnie mają się pobrać. Na ten dzień czekali prawie od czterech lat. Napotykali dużo przeszkód na swojej drodze. Ale pokonali je i teraz są szczęśliwi. Nie wie, czy on, ale ona czekała na ten moment całe życie.. Chce spędzić z nim całe swoje życie. 
-Pani Martyno, suknia gotowa. Proszę się w niej przejść. Jakby miała pani jakieś zastrzeżenia to proszę mi je złościć. 
-Może mnie pani na chwilę zostawić?
-Oczywiście-wyszła z pokoju. 
Przeglądała się w lustrze. Suknia leżała idealnie. Była idealna dla niej. Już od dawna wyobraża sobie ten wielki dzień. Tyle na niego czekała, że nie może uwierzyć, że to już za dwa tygodnie. Już niedługo. 
Zadzwonił jej telefon. Odebrała go zwinnym ruchem. 
-"Kochanie, jesteś już gotowa?"
-"Oczywiście, tylko muszę się przebrać"
-"Może jest szansa, że zobaczę cię wcześniej niż za dwa tygodnie w tej sukni?
-"Sorry, ale nie ma takiej opcji. Tyle czekałeś, to chyba jeszcze te dwa tygodnie poczekasz?"
-"No, nie wiem"
-"Ale ja wiem, że poczekasz. Do kilkunastu minut będę gotowa i przyjdę na dół"
-"No dobrze. Czekam."
Rozłączyła się i zaczęła ściągać suknię. Po paru minutach zdjęła ją z trudem. Założyła swoje ubrania. Chwilę później przyszła krawcowa. 
-Mogła pani zawołać, to bym pani pomogła. 
-Pani Krysiu, nie trzeba było, bo sobie sama poradziłam. Nie trzeba w niej nic poprawiać. Jak dla mnie to jest idealna! 
-Cieszę sie bardzo i polecam na przyszłość! Odbierze pani suknię za półtora tygodnia?
-Tak będzie idealnie. Do widzenia. 
-Do zobaczenia. 
Zeszła na dół. Przed samochodem czekał na nią narzeczony. 
-Przymiarka skończona?
-Tak, skończona i nie trzeba nic poprawiać, bo ta suknia jest idealna. 
-Tak?
-Przekonasz się za dwa tygodnie. 
-Już nie mogę sie doczekać-namiętnie  ją pocałował. 
Wsiedli do auta. 
-Jedziemy?-zapytała zapinając pasy. 
-A gdzie by pani chciała? 
-Wiesz.. najpierw do pracy, a potem może do dyskoteki? 
-Czy mi się wydaje czy ty z własnej, nieprzymuszonej woli chcesz iść do dyskoteki? 
-Dobrze słyszałeś. Chcę iść z tobą do dyskoteki. Samej byś mnie nie puścił. 
-Przecież to wiadomo, że takiej atrakcyjnej kobiety na żadne imprezy się nie wypuszcza. 
-Bo?
-Bo ktoś mógłby mi ciebie odebrać. 
-Wierz mi, żeby ktoś ewentualnie mógłby mnie odebrać tobie to musiałby co najmniej dwa razy tyle co ty się starałeś postarać, więc się nie martw. 
-To dobrze. 
-Przeszło ci?
-Tak, już jestem spokojny. 
-Cieszę się bardzo z tego faktu. 

Po przyjechaniu pod stację Martyna poszła się przebrać, a Piotrek-oglądnąć nową karetkę, która od razu rzuciła mu się w oczy i porozmawiać z Renatą. 
-Hej-podszedł do niej. 
-Cześć-odrzekła obojętnie.-Czego chcesz? Bo jak widzę, to bez powodu  nie przyszedłbyś.. zwłaszcza do mnie. 
-Chciałem obejrzeć karetkę. 
-Góra kazał mi ją przetestować. 
-Ja kiedyś każdą karetkę testowałem. 
-Widać, że ktoś zrozumiał, że jest ktoś lepszy od ciebie. Artur nie jest taki zły. 
-Stałaś się jego pupilką. A tak w ogóle to chciałem zakopać topór wojenny pomiędzy nami. To że byliśmy kiedyś razem to nie znaczy, że teraz musimy być tacy dla siebie.
-Jacy?
-Tacy jak teraz. 
-Przyjaźni raczej nie będzie. 
-Chodzi mi o to,żebyś nie dogryzała Martynie, a ona w zamian nie będzie dogryzać tobie. 
-Czyli tobie mogę dogryzać? 
-Też raczej nie. Zgoda?
-No dobrze-podali sobie dłonie.-Pasujecie do siebie z Martyną. Wiedziałam, że nigdy nie będę miała z nią szans i się nie pomyliłam. 
-Strzelecki!-usłyszał głos Góry.-Dlaczego ty jeszcze nie przebrany? Zaraz dyżur zaczynamy!
-Już idę.

Po skończonym dyżurze poszła odwiedzić byłą rywalkę. Postanowiła zakopać topór wojenny. Mimo, że Piotrek go zakopał, ona też chciała to zrobić, bo.. tak uważała. Nie umiała tego wytłumaczyć, ale wiedziała, że musi to zrobić. Nie dawała jej spokoju myśl o tym, co łączyło Piotrka z rudą. Po prostu.  
-Jak się czujesz?-zapytała wchodząc do jej sali. 
-Dobrze, czekam na wyniki badań. Anna zaraz powinna przyjść z nimi. 
-To ja pójdę, żeby ci nie przeszkadzać. 
-Nie.. zostań. Nie chcę być sama. 
-No dobrze..-usiadła na krześle koło jej łóżka. 
-Musimy wykonać USG, ponieważ z krwi wyszło, że spodziewasz się dziecka-rzekła Anna. 
-Przecież to niemożliwe!
-Czasami rzeczy niemożliwe stają się możliwe. 
Wyszła z szpitala. Raczej wybiegła. 
-Kochanie, co się stało?
-Renata jest w ciąży. 
-Co? O cholera.. 
-Co jest? 
-Nie, nic. 
-Gdzie idziesz?
-Muszę się przejść i przemyśleć wszystko. 
-Iść z tobą?
-Nie trzeba. 
Przebrał się i poszedł odwiedzić Renatę. 
Jeśli Martyna dowiedziałaby się o tym, że on przespał się z Renatą-chociaż tego nie pamięta-to zabiłaby go na miejscu i załamałaby się. Wszystko może szlag trafić. Jedno szkolenie przez które może zniszczyć swoje szczęście. 

Siedzieli w salonie, pili wino i oglądali jakiś film. Rozmowę o podróży poślubnej przerwał im dzwonek do drzwi. Piotr poszedł je otworzyć. Do mieszkania wyszła Renata, która powinna jeszcze leżeć w szpitalu. 
-Przemyślałeś to co ci powiedziałam w szpitalu?
-Myślałem nad tym i nie pozwolę, żeby nasze dziecko wychowywało się bez ojca. Wiem, co to znaczy. 
Martyna, gdy usłyszała "nasze dziecko" zdębiała. 
-Wasze dziecko?-wydukała. 
-Dobrze usłyszałaś. Będziemy mieć dziecko. 
Upuściła kieliszek z winem. Rozlało się po białym dywanie w salonie. Założyła buty i wybiegła z mieszkając roniąc łzy. Pobiegła do parku i usiadła na krawężniku. Myślała, że co teraz zrobić. Wszystko legło w gruzach. Po co z nią był jak cały czas zdradzał ją pewnie z Renatą. Miała złe przeczucia, które niestety się spełniły. Nic go nie usprawiedliwiało. 
-Co taka piękna kobieta jak pani robi tutaj sama o tej godzinie?-zapytał przechodzień. 
-To chyba nie pana sprawa-odrzekła ocierając łzę. 
-Pomóc pani w czymś?
-Nie. Najlepiej jak zajmie się pan sobą i swoim życiem, a nie wtrącaniem do czyjegoś!
Wstała i odeszła. Pojechała do swojego mieszkania. 
Nie mogła wrócić do Piotrka. 

-Chcę ci wszystko wytłumaczyć!
-Ale tu nie ma nic do tłumaczenia! Będziesz miał dziecko z inną kobietą. Dla mnie jest jasne: zdradziłeś mnie! 
-Nie zdradziłem cię nigdy! 
-To dlaczego ona mówi, że jest z tobą w ciąży?! Nie chce z tobą rozmawiać, nie rozumiesz?
-Nie rozumiem. 
-Mam cię dość! 
-Hormony ci skaczą?
-Daj mi święty spokój! 
-Ja ci udowodnię, że to nie moje dziecko, bo pomiędzy nami niczego nie było. Ona chce się odegrać za to, że jestem z tobą, a nie z nią! Nie widzisz tego?! Kocham cię mimo wszystko! 
Wyszła z pomieszczenia. Zatrzymał ją Adam:
-Mam coś, co pomoże wyjaśnić tą sprawę z ciążą Renaty. 
-Nie rozumiem. 
-Chodź-weszli z powrotem do budynku.-To nagranie, na którym Renata przyznaje się do wszystkiego. 
-Do wszystkiego?
-Sami obejrzyjcie. 
Martyna odtworzyła filmik:
-"Piotrek nie jest ojcem mojego dziecka. Nawet nic wtedy między nami nie zaszło. On cały wieczór gadał o tym jak Martyna jest dla niego ważna. Przepraszam was za wszystko. Za całe to zamieszanie. Żałuję, tego, co zrobiłam... "
Wyłączyła go. Była w szoku.... 

Wchodziła do kościoła prowadzona przez ojca.  Suknia była idealnie dopasowana. Już za kilkanaście minut zostaną oficjalnie małżeństwem. Tyle czekała na ten moment.   
Przekazał ją narzeczonemu.
Składali przysięgę. 
Była wzruszona tą chwilą, że ledwo hamowała łzy.
Po wymienieniu się obrączkami nareszcie nastał moment, w którym stali się małżeństwem i mógł pocałować swoją piękną żonę. 
Czuli, jakby świat zatrzymał się w miejscu na tą, jedną, jedyną chwilę... 


Obudziła się. Szybko zapaliła lampkę nocną. 
Sprawdziła czy nie ma obrączki na palcu. 
Jeszcze nie miała. 
Druga w nocy. 
Za dwanaście godzin stanie na ślubnym kobiercu, ale nie z Piotrkiem, tak jak w jej śnie. Będzie dzielić życie z Rafałem..
Ale czy tego chce?
Będzie skazana wyłacznie na przyjaźń z Strzeleckim, z którym od jakiegoś roku nie łączy ją tylko "przyjaźń". 
Nic poza tym.
Poszła do kuchni napić się wody. W przedpokoju zobaczyła jakąś postać.
-Rafał?-zapytała.
-Obudziłem cię?
-Nie, nie spałam. Wybierasz się gdzieś?
-Klarze zalało mieszkanie i...
Przerwała mu.
-I ty jako najlepszy przyjaciel ever musisz jej pomóc. To co mówisz to żenada. Nikt normalny nie dzwoni do faceta, który następnego dnia bierze ślub, żeby pomógł jej przy zalanym mieszkaniu. To się przecież kupy nie trzyma!
-Nie rób mi wyrzutów, bo pamiętam jak raz wróciłem wcześniej to ten idiota spał w salonie, a ty opierałaś się o jego ramię i też spałaś!
-Dobrze wiesz, że wtedy ten psychol krążył po osiedlu i sama bałam się zostać! Nie odwracaj kota ogonem!
-Ja idę.
-Tylko wróć na ślub!

Zaraz ma zacząć się uroczystość. Wśród zebranych brakuje dwóch osób: Piotrka i Rafała.
-Może wejdziesz do środka?-zaproponował Wiktor.
-Nie, nie. Czekam na Rafała. Ile do uroczystości?
-Jakieś pięć minut.
Zaczęła wątpić w to, że ten ślub się odbędzie. Ślub z rozsądku? Od kiedy się po to bierze ślub? Żeby zaspokoić potrzeby innych?

Był załamany tym, że ukochana bierze ślub z innym. Wczoraj miał pójść do niej i odwieść ją od tego zamiaru, ale nie zrobił tego. Myślał, że jest szczęśliwa.
Może uda mu się jeszcze powstrzymać ją przed ślubem?

-Rafał! Nareszcie! Ile można na ciebie czekać?!
-Kochanie, telefon mi się rozładował i straciłem rachubę czasu.  Wchodzimy?
-Tak.. tak.
Odwróciła się i sprawdziła czy nie ma Piotrka.
Nie było go.

Przyjechał pod kościół. Nie było nikogo na placu. Pewnie są w kościele. Otworzył drzwi i zobaczył, że zmierza do ołtarza razem z Rafałem. Natychmiast wyszedł z świątyni.

Usłyszała trzask drzwiami. Odwróciła się. Skojarzyła fakty.. Te wszystkie nagłe telefony od Klary.. Przecież to było jasne, że jej nie kocha. A ona zamiast być z osobą, którą kocha to dusiła się w tym związku.
-Rafał, nie mogę wyjść za ciebie.
Wybiegła z kościoła. Wypięła welon z włosów i pobiegła.
Musiała go znaleźć.

Siedział na ławce w parku niedaleko kościoła.
Stracił ją na zawsze.
Wszystko przez swoja niedojrzałość.
Nie potrafił wyznać swoich uczuć.
Mógł to dawno zrobić.
Był wściekły na siebie.
Poczuł, że ktoś zakrywa mu twarz dłońmi. Tak jak robiła to Martyna.
-Zgadnij kto?-usłyszał.
Nie wzięła ślubu.
Inaczej nie mógł sobie tego wytłumaczyć.
No chyba, że miała sobowtóra.
Ściągnął jej dłonie z swojej twarzy. Obszedł ławkę i podszedł do niej. Pocałował jej dłoń jak gentleman.  Uśmiech nie schodził z jej twarzy.
-Nic nie powiesz? Zrywam się z własnego ślubu, żeby być z tobą a ty nic nie mówisz.
-Chcę się cieszyć chwilą w twoim towarzystwie.
Zbliżyła się do niego i obdarzyła go pocałunkiem.
-Musiałam to zrobić, bo nie wiem, czy ty zrobiłbyś to. Nie wiedziałam czy się ogarniesz czy nadal będziemy patrzeć sobie w oczy i na tym się skończy.
-Gdybyś poczekała to bym cię pocałował- namiętnie ją pocałował. -Chodź!
-Gdzie?
-To niespodzianka.
Obdarzył ją szybkim pocałunkiem. Splótł ich palce i poszli w głąb parku...

 ilość słów: 1647

_____________________
Oto najdłuższe opowiadanie jakie napisałam :D 
Długo je pisałam. Postanowiłam ją napisać w oparciu o to, co aktualnie dzieje się w serialu. Bardzo się cieszę, że nasz MaPi nareszcie jest razem, ale.. Renata niestety czy stety będzie w ciąży. Nie chcę wam tutaj spojlerować :D 
We wtorek minęło pół roku od założenia tego bloga!! Dziękuję za to, że jesteście ze mną ;* 
Następne opowiadanie planowane jest na przyszły weekend :) 
Ostatnio coś trochę wenę straciłam, ale ją odzyskam. 
Do następnego! :* 




7 komentarzy:

  1. Werka, jesteś wielka! Tyle czekałam na opo i się doczekałam! Super opo! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja misia! Super! Czekam na next! ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Super 😉 /Wiki***

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!!! A jeśli chodzi o serial to Renata poroni.
    Nikaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, że poroni :) oglądałam już ten odcinek :)

      Usuń
  5. Świetne. ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. UWAGA SPOILER! !!!!!
    renata poroni

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...