sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 34

Wstała z łóżka i udała się do łazienki. Było koło południa, a ona czuła jakby była była szósta rano. Może dlatego, że poszła spać o piątej rano? Nie mogła się doczekać dzisiejszego popołudnia. Faktem było, że lubiła spać i to bardzo. Po zaliczeniu semestru na studiach w Krakowie przyjechała poszukać pracy jak licencjonowana laborantka. Liczyła na to, że znajdzie tutaj szybko pracę, bo pieniądze zaczynają się kończyć. Po załatwieniu porannej toalety poszła do kuchni zrobić kawę i śniadanie. Otworzyła lodówkę. Znalazła w niej zrobione kanapki na talerzu. Wyjęła je z lodówki i położyła na kuchennym stole.
-"Nie zdążyłem zjeść, więc zostawiłem kilka tobie do zjedzenia. Pamiętaj o popołudniu. Tomek."-przeczytała na głos. Zalała kawę wrzątkiem i usiadła do stołu.
***
-Piotrek!! Jeśli jesteś w kuchni to zrób mi też kawę!-krzyknęła Martyna z łazienki.
-Nie krzycz tak, Martynka!
-To zrobisz ją czy nie?
-Oczywiście.
Po chwili przyszła do kuchni, gdzie na stole stał kubek z kawą.
-Pyszna jak zawsze-rzekła delektując się smakiem naparu.-Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
-Zginęłabyś. A tak to nie musisz się martwić o to, że mnie nie będzie, bo zawsze z tobą będę-pocałował ją w czoło.
-I będziemy patrzeć jak kolejne pokolenie rośnie na naszych oczach. Wydaje mi się to zbyt... piękne i banalne.
-Z kim ja się związałem?-westchnął.-Czyli to ja muszę być tutaj duszą romantyka?
-Jak widać. Takie życie, Piotruś-uśmiechnęła się.-Będziesz ze mnie dumny.
-Naprawdę tak myślisz?
-Tak myślę, więc to mówię. Jeśli nie chcesz wiedzieć, co mam ci do powiedzenia to nie. Twój wybór.
Odeszła, ale on przyciagnął do siebie.-No, no, Piotrusiu.
-Słucham, co chciałaś mi powiedzieć?
-Dużo rzeczy.
-To powiedz.
-Rozmyśliłam się-wystawiła język i poszła.
-czekaj, czekaj. Jakąś niespodziankę robisz?
-Może, może. Przekonasz się jutro jak przyjdę do pracy.
-Mamy razem dyżur?
-Nieee.
-Jak to?
-Normalnie. Zamieniłam się z Adamem, bo mam coś do załatwienia na mieście. Zobaczymy jak na to zareagujesz-wstała z jego kolan.-A poza tym wieczorem może pójdę do Aśki.
-To dobrze.
-No, nie wiem.
-Ja wiem, że dobrze.
-Nie jestem przekonana o tym moim absurdalnym pomyśle.
***
Zadzwoniła do drzwi mieszkania. Narzeczony został w samochodzie. Otworzyła jej siostra ubrana w szlafrok.
-Yyy.. to nie jest tak jak myślisz. My byliśmy tylko na spacerze,a  wcześniej w kinie-zaczęła tłumaczyć się Aśka.
-Mi nie musisz się tłumaczyć-posłała jej ciepły uśmiech.- Mogę na chwilę?
-Tak, tak. Wchodź-była zakłopotana.-A gdzie Piotrek?
-Czeka w samochodzie. Chciałam cie przeprosić za moje chamskie zachowanie.
-Nic się nie stało.
-Pojedziesz ze mną i z Piotrkiem w Boże Narodzenie do rodziców?
-Mogę jechać. A co robicie w drugi dzień świąt?
-Jedziemy do rodziców Piotrka. Nareszcie poznam najmłodszego Strzeleckiego.
-To fajnie.
-Muszę już lecieć, bo Piotrek na mnie czeka. Zdzwonimy się. Pa.
-Cześć.
Zjechała windą w dół. Po chwili siedziała już w aucie narzeczonego.
-Pojedzie z nami?
-Pojedzie.
-Co jest?
-Nie chciała mnie wpuścić do mieszkania. Była tylko w szlafroku. Udało mi się tylko do przedpokoju wejść.
-Myślisz, że oni coś ten teges?
-Ja nic nie myślę. Jedźmy już po te prezenty. Do świąt już niewiele czasu zostało, a my jeszcze choinkę mamy do ubrania.
***
Wyszła od fryzjera. Była zadowolona efektem końcowym.
Teraz zostało tylko pojechać na dyżur do stacji. Była ciekawa reakcji narzeczonego na zmianę. Miała to już od dawna zrobić. Wiedziała, że kiedyś obetnie włosy. W pierwszej chwili miała to zrobić po ślubie. Weszła po cichu do stacji. Akurat nie było nikogo.   Przebrała się w strój ratownika. Poszła do kuchni i zrobiła sobie herbaty. Postanowiła ograniczyć ilość spożywanej kawy. Za niedługo mogłaby się od niej uzależnić. W końcu nie chciała leczyć się z kolejnego uzależnienia.
-Cześć, Piotruś-przywitała narzeczonego czytając gazetę.
-Mar.. coś ty z włosami zrobiła?-zdziwił się.
-Nie podoba ci się moja fryzura?
-Podoba, ale jestem w szoku.
-Tak się tylko mówi.
-Chodź-pociągnął ją za sobą.
-Gdzie mnie ciągniesz? Zimno jest przecież!
Pobiegła za nim na górę do socjalnego.
-Martynka, kochanie. Nieważne w jakiej fryzurze będziesz to i tak zawsze będziesz mi się podobała. Nawet gdy będziesz gruba, stara i zła to i tak będziesz moim słońcem, dzięki któremu mogę normalnie funkcjonować-pocałował ją.
-Cieszę się, że tak myślisz. Wiesz, że musisz dotrzymać słowa, które mi dałeś?
-Przecież wiem.

______________________________-
Jak myślicie co się wydarzyło, że Aśka nie chciała wpuścić siostry do mieszkania?
Jak widzicie Martyna obcięła włosy tak jak w serialu. Ten rozdział miał być dodany wczoraj, ale nie dałam rady..




6 komentarzy:

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...