piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 29

Patrzyli sobie głęboko w oczy. Ona odwróciła się. Nie chciała patrzeć w Jego piwne w oczy, w których się zakochała.
-Martyna..
-Co?
-Porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym.
-Mamy. Przepraszam Cię za moje zachowanie. Chodźmy porozmawiać. Przecież nie będziemy marznąć. Proszę.
-Okej.
Poszli do domu. Usiedli przy stole w jadalni.
-Przypomniałam sobie, że muszę iść na zakupy, a potem do mojej koleżanki na plotki. Będę wieczorem-powiedziała Celina i wyszła.
Piotr zapalił w kominku, a Martyna zrobiła im gorącej herbaty. Zmarzła stojąc nad jeziorem.
-Martyna, wiem, że nie powinienem się tak zachowywać.
-Wiem, Piotruś-miała łzy w oczach.-Postanowiłam iść na terapię.  Bardzo żałuję, że powiedziałam, że żałuję tych zaręczyn. Wcale ich nie żałuję. Były jedną z lepszych rzeczy w moim życiu.
-Będzie jeszcze dużo lepszych rzeczy w Twoim życiu..  Martwi Cię coś? Teraz możemy szczerze porozmawiać.
-Dużo rzeczy.. Za dużo do opowiadania.
-Mamy dużo czasu. Możemy nawet całą noc rozmawiać.
-Boję się, że lekarz powie, że nie mogę dalej pracować. To byłby koniec dla mnie.
-Na pewno tak nie powie. Najważniejsze, że zauważyłaś swój błąd i chcesz przystąpić do terapii. Wiktor dał Mi numer do terapeuty.
-Jutro zadzwonię.
-Martyna..
-Okej. Już idę-uśmiechnęła się. Po kilku minutach wróciła.-Pojutrze.
-To było takie straszne?
-Nie. Co jeśli ktoś nam przeszkodzi i nie weźmiemy ślubu? A co gorsze, rozstaniemy się?
-Nie rozstaniemy się. Salę mamy, datę mamy.
-To będzie skromne przyjęcie.
-Takie jak chcieliśmy.
-Martwię się, że nie da się domu odbudować..
-Dorota się wszystkim zajmie. Więc czym się martwisz?
-Razem z Janem. To będzie duża inwestycja znając moich rodziców.
-A moi zajmą się organizacją ślubu i przyjęcia. Chcieliśmy sami to wszystko zorganizować, ale oni są tak uparci, że się nie da.
-Ciekawe kto odziedziczył tą upartość?
-A tym po kim masz ten charakterek?-zaczęli się śmiać.
***
Obudził Ją dźwięk dzwoniącego telefonu. Była gotowa opierniczyć tą osobę, która ją budzi o czwartej rano.
-"Halo?"-odebrała sennym głosem.
-"Witaj, przyjaciółeczko. Wiem, że pewnie śpisz, ale.."
-"Ale co Adrianie?"-Piotrek się obudził i prawie wyrwał Jej telefon z dłoni.
-"Przyjechałem do Warszawy, gdy się dowiedziałem o pożarze. Przepraszam, że nie było mnie wcześniej, ale z Anitą byliśmy w Irlandii.."
-"Czekaj, czekaj. Nie jesteś z Julitą? Dlaczego o tym nic nie wiem?"
-"Nie dogadaliśmy się w pewnej kwestii. Opowiem Ci wszystko, gdy przyjadę do Ciebie."
-"Na razie nie ma nas w mieszkaniu. Jesteśmy u mojej ciotki. Dziś wracamy. Zadzwonię potem. Pa"
Rozłączyła się i opadła na łóżko. Piotrek pocałował Ją w policzek.
-Będziemy mieli gościa jak wrócimy-rzekła.
-Adrian?
-Przecież słyszałeś-cmoknęła Go w usta i poszła do łazienki.-A poza tym musimy podziękować cioci Celinie za to, że to dzięki niej znowu jesteśmy razem.
-Chcesz to planować od czwartej rano? Kochanie, litości chociaż raz-pocałował Ją namiętnie w usta.
-Nie będę miała dla Ciebie litości-zażartowała.
-Potem..-usnął nie dokończywszy zdania.
-Dobranoc.
***
Kręciła się w kuchni przygotowując śniadanie. Zrobiła je z dostępnych produktów. Ale zapasy zrobione. Chyba na pół roku... Kiedy ona to zje? A może.. ma jakiegoś pana do towarzystwa..? 
Kilkanaście minut później Piotrek wstał i przyszedł do narzeczonej. Przywitał Ją namiętnym pocałunkiem. Akurat w tej chwili do kuchni wchodziła ciocia. Odchrząknęła, a oni oderwali się od siebie.
-Nie przeszkadzajcie sobie, gołąbeczki. Ja zaraz wychodzę.
-Ciociu, to śniadanie jes dla Ciebie-powiedziała Martyna.
-Chcemy ciociu podziękować, że to dzięki cioci znowu jesteśmy razem. Pewnie bylibyśmy, ale to by trochę potrwało. Wyjaśniliśmy sobie wszystko-Piotr odsunął krzesło Celinie, potem narzeczonej, a na końcu On usiadł.
-Bardzo smakowicie to wygląda. Zostaniecie jeszcze?
-Niestety musimy zaraz po śniadaniu jechać. Mamy kilka spraw do załatwienia i pracę-odparła Martyna smarując grzankę.
-Następnym razem mam nadzieję, że na dłużej przyjedziecie.
-Na pewno, ciociu.
***
Wchodzili do mieszkania. Nic się w nim nie zmieniło... i dobrze. A Ich relacje są coraz lepsze. Po każdej kłótni ich relacje się zmieniają. W pozytywnym znaczeniu tego słowa. Z każdym dniem są coraz bardziej zakochani w sobie.


4 komentarze:

  1. Piękne! :D jesteś świetna! :* Życzę weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie!!!Dzisiaj miałam kiepski humor,ale po przeczytaniu tego opowiadania, znacznie mi się polepszył.Uwielbiam czytać blogi poświęcone tej parze i z wielką przyjemnością śledzę Twojego bloga od początku istnienia.Życzę Ci nieustającej weny i szczęśliwego nowego roku:)Oczywiście z niecierpliwością oczekuję kolejnej części.Pozdrawiam;) Miła W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na next. Zapraszam również do siebie.
    martynkaipiotrek.blogspot.com
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.
    Nikaa

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...