niedziela, 10 kwietnia 2016

Rozdział 39

Grzesiek po pobycie w szpitalu dziś wychodzi do domu... Znaczy tymczasowo zamieszka u Martyny i Piotra. Tomek pojechał po niego do szpitala.
-Wszystko mamy?
-Kochanie, nie denerwuj się.
-Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji.
-Pamiętaj, że to tylko tydzień, a potem Tomek będzie miał go na głowie. Wszystko będzie ok-przytulił ją.-Już za kilka miesięcy nasz ślub. Ja na Twoim miejscu wybrałbym suknię ślubną.
-Ty masz garnitur?
-Yyyy...
-No właśnie-pocałowała go w policzek i poszła do sypialni. Zmieniła bluzkę na inną. Stwierdziła, że nie pasuje do reszty stroju.
Tymczasem w salonie Piotr siedział na kanapie i przeglądał gazetę motoryzacyjną. Chciał sobie kupić motocykl ale Martyna byłaby pewnie na nie. Znał ją i gdyby wiedziała, o jego zamiarze to... bałaby się o niego zanim kupiłby pojazd. Zadzwonił telefon Martyny.
-Halo?-odebrał go zwinnym ruchem.
Nie mieli przed soba tajemnic.
-Martyna? 
-Martyna jest w sypialni, Doroto. 
-To nawet dobrze, że Ty odebrałeś telefon. 
-Dlaczego?
-Martynka pewnie zdenerwowałaby się tym, że cały czas naciskam na was i naciskam.. 
-Bo naciskasz w sprawie tej decyzji. Podjęliśmy ją, ale chcemy Ci ją osobiście przekazać. 
Do pomieszczenia weszła Martyna.
-To dobrze, że podjęliście jakąśkolwiek decyzję. 
-Muszę kończyć, do widzenia. 
Rozłączył się i odłożył telefon na stolik.
-Kto dzwonił?-zapytała siadając koło niego.
-Dorota. Pytała się o naszą decyzję.
-Co jej powiedziałeś?
-Chyba to słyszałaś.
-Że sami jej powiemy?
-Tak. Wydaje mi się, że lepiej powiedzieć jej osobiście niż np. przez telefon czy e-mail.
-Zaraz chłopaki przyjadą. Spotkajmy się z nią za parę dni.
Usłyszeli dzwonek do drzwi. Martyna poszła otworzyć. Przywitała się z chłopakami i zaprosiła ich do salonu.
-Napijecie sie czegoś?
-Macie jakiś sok czy coś?-zapytał Tomek.-Pić mi się strasznie chce.
-Owszem, mamy-poszła do kuchni i nalała do szklanek soku.-Kupiłam ostatni chlorofil w aptece albo to było w drogerii.
-Że ten chlorofil co mają rośliny?-zdziwił się Grzesiek.
-Tak. Pół litra kosztuje 80 zł.
-To drogo jak cholera.
-Przyjmujesz to 3 razy dziennie. Jedna łyżka na 250 ml napoju. Wystarcza to na ok. 3-4 miesiące. I nie może żadnych witamin brać. To naturalna witamina.
Nie mogła przecież tak otwarcie powiedzieć im, o tym, o czym narazie wiedzą tylko ona i Piotr.
-Bo Martynka, to jest właśnie taka... Cały czas chce dbać o wszystkich, żeby dobrze się odżywiali.
Po kilku godzinach Tomek pojechał do siebie, chociaż nalegali, żeby został. Martyna wzięła prysznic i położyła się do łóżka. Kilka minut Piotr dołączył do niej.
-Idziemy jutro do kina?
-Co?-oderwała się od książki.
-Mam 2 bilety na zajebisty film.
-Tylko mi nie mów, że akcji.
-Niee, jakaś komedia.
-To dobrze.
-Chodź tu bliżej.
-Po co?-posunęła się do niego.
Zaczął ją całować.
-Piotrek.. Wiesz, że nie możemy sobie pozwalać na nasze szaleństwa?
-Dlaczego?
-Twój brat jest za ścianą.
-Pomyśl sobie: jeszcze tydzień może ewentualnie dwa i będziemy znowu sami mieszkać. Pojedziemy na weekend gdzieś.
-Trzymam Cię za słowo, skarbie.
-Idziemy spać?
-Okey.

Obudził ją dźwięk strzelania szafek w kuchni. Pomyślała, że pewnie Piotrek się krząta i próbowała zasnąć. Do pokoju nagle wszedł Grzesiek.
-Przepraszam, że was budzę-Martyna zakryła się kołdrą-ale nie wiem, gdzie jest kawa.
-Pierwsza szafka od lodówki.
-Dzięki.
Po jego wyjściu Martyna oparła się łokciach i rzekła:
-Jeśli on będzie tak codziennie rano bez uprzedzenia wchodził do naszej sypialni to ja nie wiem, jak ja to wytrzymam-próbowała być spokojna i szeptem rozmawiać z narzeczonym.
-Przecież to jego pierwszy poranek u nas. Daj mu trochę czasu.
-Może masz rację. Pojedźmy dziś do rodziców zamiast do tego kina. Albo spotkajmy się z Dorotą u nas, czy gdzieś.
-Ty dzwonisz czy ja?
-Ty. Ja dam nasze bilety Adamowi i Basi. Muszą sie jakoś rozerwać.
-Mamy wolne?
-Idziemy na nockę. Na 19:00.
-Ok. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.

Spotkali się w ich ulubionej restauracji z Dorotą. Po ty spotkaniu mieli jechać prosto do pracy. Nie wiedzieli ile zejdzie rozmowa z nią.
-Podjęliście decyzje?
-Tak.. podjęliśmy-odrzekła Martyna.
-Możecie się nią ze mną podzielić?
-Chcielibyśmy kupić dom...
-Ja wam kupię dom i go urządzę.
-Chcemy sami go urządzić. Po prostu-szybko powiedziała brunetka.
-Jeśli się na to nie zgodzić, to nie będziemy mogli zgodzić się na Twoją propozycję.
-Proponujecie kompromis?
-Owszem.
-Zgoda.

________________________________________________
Przepraszam, że dopiero dziś kolejny rozdzial, ale jakoś tak wyszło. Kolejne postaram się już dodawać systematycznie.
O czym Martyna nie mogła otwarcie powiedzieć braciom Piotrka? 
Odpowiedź w kolejnych rozdziałach 

https://twitter.com/Vroni_que zapraszam na mojego Twittera ;D





4 komentarze:

  1. Wercia, love you za wszystkie rozdziały, a każdy jeden jest lepszy od poprzedniego! :D :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Z niecierpliwością czekam na to 40 opowiadanie <3 mam nadzieje, że wydarzy się coś niespodziewanego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z niecierpliwością czekam na to 40 opowiadanie <3 mam nadzieje, że wydarzy się coś niespodziewanego ;)

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...