wtorek, 29 grudnia 2015

[JEDNORAZÓWKA] Bez Ciebie znikam...

Wszyscy oskarżaja mnie oto, że Piotra nie ma(czytajcie: RENATA). Każdego dnia przeżywam monotonię i powrót do zdarzeń z tamtego dnia. Zastanawiam się, co by było gdyby....? Sama zauważyłam, że tak się nie da żyć i że muszę się pogodzić z jego odejściem. Nie chciał ze mną być najwyraźniej.. Tak to musiało się skończyć. Stałam się od tego momentu osobą aspołeczną.. Nigdy taka nie byłam.

-Nigdy nie spotkałem takiej świetnej, towarzyskiej osobą, jaką Ty-powiedział kładąc dłoń na moim policzku. Zarumieniłam się i spuściłam wzrok. 
-Przestań-uśmiechnęłam się. 

Wszystko się zmieniło gdy spotkałam Piotrka trzy lata temu. Może teraz byłabym rok po ślubie i planowałabym założenie rodziny.. Ale w pewnym momencie pojawił się On. Teraz dzień jest jak co dzień. Nudny, szary i monotonny.
-Renata, jeśli chcesz mnie kolejny raz zdenerwować to sobie daruj-weszłam do szatni, otworzyłam swoją szafkę, wzięłam swój strój ratownika i poszłam się przebrać.
-Martyna.. Chcę Cię przeprosić za wszystko-musiałam mieć dziwną minę, gdy to usłyszałam.-Nie powinnam między Wami mieszać. Byliście piękną parą.
-Ale dzięki Tobie wszystko się posypało. Dzięki wielkie!
Wyszłam. Miałam się nie wdawać z nią w dyskusje.
Teraz już się pogodziłam z tym wszystkim...
Gdy wróciłam do domu wyciągnęłam z szafki nocnej nasze wspólne zdjęcie.
-I gdzie Ty jesteś?
 Poszłam pobiegać. Włożyłam słuchawki do uszów i pobiegłam w stronę pobliskiego parku.Wydawało mi sie, że widzę Piotrka, ale to przecież niemożliwe...

-Kocham Cię-pocałował mnie-i zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa. 
-Nic nie musisz robić, bo już jestem szczęśliwa-wtuliłam się w Jego mocne ramiona.-Kocham Cię i to nigdy sie nie zmieni... 


KILKA DNI PÓŹNIEJ

Byłam w galerii handlowej ale coś kazało mi przyjść tutaj. Zawsze przesiadywałam tutaj z Piotrkiem. Zza zakrętu wyłonił się On. Był osobą, której najmniej się spodziewałam. Odwróciłam się na pięcie i chciałam odejść,ale on chwycił mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. Spojrzałam na Niego oczami pełnymi łez.
-Zostaw mnie! Nie chcę mieć nic wspólnego z Tobą!
-Martyna, proszę.. pogadajmy!
-Nie mamy już o czym.
-Nie potrafisz bez ze mnie żyć!
-Ażebyś wiedział, że potrafię.
Odeszłam wkurzona. Jakim prawem wraca do mojego życia?!
***
Sprawdzałam, czy wszystko wpisałam w papiery zanim pójdę do domu. Złość już trochę minęła, ale nadal mam ochotę udusić Piotrka. Ktoś dotknął mojego ramienia.
-Wiem, że to Ty.. Piotrze.
-Może dasz zaprosić się na kawę po pracy.?
-Jestem zajęta.
Wyszłam z pomieszczenia. Tak naprawdę miałam iść do domu i zajadać smutki jak zawsze.
-To może chociaż Cię podwiozę?
-Nie rozumiesz co znaczy słowo "nie"?
-Daj..
-Nic lepiej do mnie nie mów. ok?
Poszłam na autobus. On chyba został tam.. Nie wiem.. Nie oglądam się zazwyczaj za siebie, gdy gdzieś idę.
***
-Piotruś. Dziś był ciężki dzień, więc zapraszam Cię na piwo, jako Qumpla oczywiście-zaproponowałam. Było mi głupio, że traciłam naszą przyjaźń przez moje ironizowanie.
-Z Tobą zawsze.
Poszliśmy razem do pubu. Bardzo lubiłam to miejsce. Po wypiciu paru piw postanowiłam odwieźć go do domu bo był niezdolny do prowadzenia samochodu jednym słowem.
-Piotrek!-krzyknęłam, gdy uderzyło w niego rozpędzone auto. Po co szedł środkiem ulicy?! Podbiegłam do niego. Oceniłam sytuację i zadzwoniłam po pomoc.-Piotruś! Słyszysz mnie?-wołałam z łzami w oczach. - Masz zaraz wstać i pogadać ze mną, zrozumiano?
Po chwili przyjechał Wiktor z ekipą i zabrali go do szpitala.
-Pożegnaj się z nim.
-Dlaczego go nie ratujecie?!
-Nic nie damy rady zrobić.
Lekarz po prostu odszedł do swoich obowiązków, a ja poszłam do Piotrka.
-Martyna..-był słaby-co ze mną?
-Wszystko będzie dobrze-okłamałam go. Musiałam.
-Martyna. Muszę Ci coś powiedzieć.
-Nic nie mów.
-Jesteś jedyną kobietą, którą kocham.
Postanowiłam się z nim pożegnać:
-Piotruś, posłuchaj mnie. Czas spędzony z Tobą był jedną z najlepszych rzeczy w moim życiu....
***
Nie ma go już prawie pół roku, a ja nadal nie mogę dać sobie z tym rady.
-Przestań się mazać z powodu jednego faceta. Znajdziesz sobie kolejnego.
-Właśnie że nie znajdę. On był jeden na milion.. Bez niego nic już sensu nie ma.

7 komentarzy:

  1. Przepraszam ale nie bardzo rozumiem:( czy opowiada tu Martyna czy Renata ? Piotr zmarł? Kochała go Martyna? Kto był tam w parku? Mam nadzieje że mi wyjasnisz te kwestie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renata przyczyniła się do śmierci Piotra? Zabiła go?????????

      Usuń
    2. Narracja należy tutaj do Martyny. Oczami Renaty nie umiałabym pisać. Martyna cały czas go kochała, ale jej serce przepełniał żal po tym, jak on bez słowa wyjechał. Góra zwolnił go z błahego powodu w rzeczy samej. Cały Góra... ale to nie o nim to jest. Martyna i Piotr spotykali się w parku w każdym przeskoku do przeszłości, kiedy to Martyna wspomniała chwile z Piotrem :) Renata pojawia sie tylko w jednym miejscu, kiedy przeprasza Martynę za to, że mieszała między nią a Piotrem. Piotrek miał wypadek samochodowy ;c

      Usuń
    3. Acha już rozumiem ;) DZIĘKUJĘ :)

      Usuń
  2. Super trochę pogmatwane ale SUPERRRR :)):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż się popłakałam. Moje gratulacje za to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez sensu. Nie wiadomo kto, gdzie, kiedy jest, co kto mówi, kiedy sytuacja się dzieje, a kiedy to tylko wspomnienie. Tak jakbym oglądała 15 sekundowy zwiastun 3 godzinnego filmu... To że Ty to jakoś w głowie wiesz i rozumiesz, to nie znaczy że my się wszystkiego domyślimy. Albo pisz normalnie, albo daj sobie spokój.

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...