niedziela, 29 maja 2016

Rozdział 41

*Piotrek 
Czasem godziny ciągną się w nieskończoność. Dziś wieczorem może będziemy świętować z Martyną. Chociaż nie byliśmy pewni, że za niedługo zostaniemy rodzicami, to cieszyłem się na samą myśl.
-Co Ty taki wesoły dziś?-zapytał Adaś.
-Mam swoje powody. Muszę Ci coś pokazać-z kieszeni wyciągnąłem telefon. Znalazłem w galerii odpowiednie zdjęcie i mu pokazałem.
-Chcesz kupić ten motor?
-Tak, ale jest pewne ale. 
-Jakie?
-Martyna nie może się o tym dowiedzieć, bo zabiłaby mnie na miejscu.
-O czym nie mogę się dowiedzieć?-Kubicka weszła do pomieszczenia.
-Nie mogę Ci powiedzieć. Ale się dowiesz-podszedłem i chciałem ją przytulić, ale ona mi na to nie pozwoliła uciekając przede mną.
-Spadaj-wyszła z stacji.
-Jeszcze coś kombinujesz?
-Pewnie, że tak. Nie byłbym sobą, gdybym czegoś nie kombinował... Martyna tak kiedyś mi powiedziała.
-Powiedz mi, przecież jej nie powiem.
-Pomyśl sobie, że na przyjęciu będziemy sie bawić w plenerze..
-Serio? Wow! To świetny pomysł.
-Wiadomo, że świetny, bo ja go wymyśliłem.
-Piotrek! Wezwanie mamy! Martyna jest już  w karetce. 
-Spoko, spoko. Idę . 
Dlatego kochałem tą robotę-jeździłem z moją narzeczoną i przyjacielem. Czasami wezwania były komiczne, a czasami bardzo poważne. Za innymi kobietami nie mogłem się oglądać, bo Martyna chyba zabiła by mnie za to....

Wieczorem po skończonym dyżurze czekałem na Martynę. Długo jej nie było. Pewnie skierowali ją na oddział, bo jest  w  ciąży i za kilka miesięcy będziemy przygotowywać pokój dla naszego syna lub córki. Po chwili wyszła z szpitala. Była smutna, nawet bardzo smutna. Wsiadła bez słowa do samochodu. Zrobiłem to samo. Przez całą drogę się nie odzywała. Coś było nie tak. Bo gdyby była w ciąży to rozmawiałaby ze mną... Cieszyłaby się z tego..
-Kochanie, co jest?-zapytałem, gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania. Spojrzała na mnie smutno i poszła do sypialni.-Martyna, mów do cholery!
-Nie krzycz na mnie!
-Przepraszam... no to może powiesz mi, co się dzieje?
-Wiem, że marzyłeś o tym, żeby zostać ojcem.. ja też marzyłam, żeby zostać matką. Niestety, ale nie będziemy rodzicami-zaczęła płakać. Nie mogłem patrzeć, jak roni łzy. Przytuliłem ją mocno.
-Będzie dobrze, moja mała.. będzie. Postaramy się o dziecko.. jak nie teraz to za jakiś czas. Będziemy mieć piątkę dzieci, psa, kota i... motor.
-O jakim motorze ty mówisz?
-Aaa.. nic nieważne. Mogę ci pokazać, ale pod warunkiem, że nie będziesz sie na mnie gniewała za to, co zrobiłem.
-A zrobiłeś coś?
-Jutro jadę odebrać motor, który kupiłem kilka dni temu. Wiem, że to nie odpowiednia chwila na ogłaszanie takich rzeczy, ale.. no cóż.
-Dobrze, że kupiłeś ten motor-uśmiechnęła się. Zdziwiła mnie jej reakcja, bo myślałem, że będzie na mnie wściekła i będzie mnie wyzywać..

Następnego dnia 
*Martyna
Gdy tylko budziłam się dopadły mnie czarne myśli. Od wczoraj miałam tylko takie. Jeszcze wczoraj rano byłam szczęśliwa i cieszyłam się na myśl o przyszłym macierzyństwie. Teraz leżę w łóżku i patrzę w sufit. Dobrze, że za niedługo wyprowadzamy się stąd. To mieszkanie ma za dużo wspomnień. Usłyszałam kroki Piotrka, ale nie miałam zamiaru na niego patrzeć.. Nie mogę mu przecież teraz spojrzeć tak po prostu w oczy...
-Kochanie, wszystko w porządku?
-Tak.
-Jesteś bardzo spokojna...
Może wyglądałam na spokojną, ale nie byłam spokojna. 
-Chcesz zapytać czy coś brałam?!
-Nie, przecież wiem, że jesteś czysta.. Tynka...
-Co?
-Zostajesz dziś w domu?
-Idę do pracy.


3 komentarze:

  1. No nareszcie ! Super jak zawsze :) kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  2. wow
    kiedy następne opowiadanie?
    Ja sądzę, że chyba Martyna dowiedziała się że nie może mieć dzieci,
    albo jest poważnie chora
    uuuuu zaczynam snuć domysły

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jutro(?) będzie jednorazówka :3 całkiem inna niż wszystkie. po dodatkowe informacje zapraszam na priv :3

      Usuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...