sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 2

Kilka miesięcy później


Piotr

-Martyna, co robisz wieczorem?-zapytałem, gdy razem weszliśmy do stacji. 
-Jestem umówiona, a co?
-Wiesz, że jutro mamy wolne?
-I co z tego?
-Pójdźmy na basen. Przecież jest taki niemiłosierny upał, że idzie zejść. 
-Możemy iść, czemu nie. 
-Z kim jesteś umówiona? Czekaj.. zgadnę.
-Zgaduj powoli, a ja pójdę się przebrać.
Poszła do szatni się przebrać. Po paru minutach wróciła. Ja w tym czasie zrobiłem sobie kawę.
-I co, wymyśliłeś, Einsteinie?
-Z Rafałem?
-Nie. Z nim już skończyłam. Nie potrafiliśmy się dogadać w prostych sprawach,a co dopiero byłoby gdybyśmy razem zamieszkali..? Ale zgaduj dalej.
-Marcin?
-Z tym dupkiem nie mam już od dawna nic wspólnego. Nie zgadłeś. Pech.-wyszła zabierając mi kawę z stołu. 
-Martyna, a moja kawa?
-Zrobisz sobie następną. Wiesz, że dziś jeździmy razem w podstawie? Nie zapomnij papierów ze sobą wziąć. 
-Martyna.
-Słucham?-spojrzała na mnie i uniosła prawą brew.
-Jutro się policzymy. 
-Zobaczymy. 

Martyna

Poszłam do karetki. Musiałam "ukraść" Piotrkowi ten kubek, żeby się z nim podroczyć. Wieczorem mam się spotkać z Adrianem, moim przyjacielem. Znamy się od gimnazjum, chodziliśmy do jednej klasy, a liceum wybraliśmy także to samo, tylko inne kierunki. Piotrek coraz bardziej mi się podoba, ale nie mogę dopuścić do mojego mózgu myśli, że po tylu rozczarowaniach z strony mężczyzn mogłabym się od tak zakochać w tym lekkoduchu. Piotrek też jest moim przyjacielem. Ale zbyt często doprowadza mnie do szału. 
-Martyna, wezwanie mamy!-zjawił się jakby znikąd i mnie wystraszył.
-Musisz mnie tak straszyć?! 
-Spokojnie, przecież nic się nie stało. 
-Dobra, nieważne. Co to za wezwanie?
-Zabezpieczamy jakiś charytatywny rajd w centrum. 
-Super. Jedźmy już-powiedziałam wsiadając do karetki.-To gdzie jedziemy na ten basen?
-W moje rodzinne strony. 
-Czyli?
-Do pięknego domu z dużym basenem. 
-Aha. 
Nie wiem dlaczego powiedziałam "aha". 

Wieczorem

Wychodziłam z stacji, gdy ktoś złapał mnie za dłoń. 
-Z kim jesteś umówiona?-zapytał Piotrek. 
-Z mężczyzną. Śpieszę się, przepraszam. 
-Dużo mi powiedziałaś. O której mam jutro po Ciebie przyjechać?
-O której chcesz. Imię mojego dzisiejszego towarzysza i tak Ci nic nie powie. 
-To mi je powiedz. Potem Ci napiszę SMSa, o której przyjadę, ok?
-Adrian. Ok. 
Wyszłam z stacji i skierowałam się w stronę bramy. W bramie zobaczyłam Adriana. 
-Adrian!
-Martyna!-rzuciłam mu się na szyję.- Bardzo się za Tobą stęskniłam przez te kilka miesięcy. 
-Ja za Tobą też! 
-Idziemy?
-Tak. Może pójdziemy do Ciebie i obejrzymy jakiś film w tv, jak w LO. Pamiętasz?
-To bardzo dobry pomysł! 
Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy do mnie. 
-Kto to zatrzymał Cię w stacji?
-Kolega. 
-Kolega? Wyglądaliście jakbyście mieli się zaraz pocałować. 
-Jutro mamy jechać razem, oczywiście jako przyjaciele na basen w jego strony.  Napijesz się wina? Bo ja chętnie-nalałam sobie całą lampkę wina i wypiłam ją prawie naraz. 
-Chętnie-zaniosłam kieliszki i butelkę do salonu.-Powiedz, co Ci leży na żołądku. 
-Chyba się mówi na sercu. 
-To ja jestem po studiach filozoficznych! A teraz opowiadaj.
-A co ja mam Ci opowiadać?
-O nim. 
-Ma na imię Piotr. Jest kierowcą-ratownikiem w naszej stacji. Tak mnie denerwuje, że czasem mam ochotę go udusić, a potem nagle chciałabym go pocałować. Może nie powinnam jechać z nim na ten basen? 
-Jedź! Masz się z nim świetnie bawić i powiedzieć mu o swoich uczuciach! 
-Nie! 
Dostałam SMSa. Piotrek napisał:
Przyjadę po Ciebie o 7:00. Weź ze sobą kilka ciuchów na przebranie. 
-To ja będę się zbierał, bo musisz się wyspać i spakować-pożegnał się Adi. 
-Ja i Piotrek nie jesteśmy, parą, rozumiesz?
-Dobra, dobra. 
Wyszedł, a ja poszłam się spakować. 

Następnego dnia

Piotrek przyjechał po mnie punktualnie. 
-To jedziemy?-zapytałam, gdy pakował moją torbę na tylne siedzenie. 
-Spokojnie. Zaraz ruszamy. Opowiedz mi o tym tajemniczym Adrianie. 
-Mogę Ci opowiedzieć.. ostatecznie. 
-Jak ja lubię, gdy  żartujesz! 
Opowiedziałam mu o Adrianie. 
-Serio nic was w LO nie łączyło poza przyjaźnią?-spojrzał na mnie, a ja przygryzałam dolną wargę. Spojrzałam mu w jego piękne piwne oczy i znowu odleciałam. 
Po paru godzinach dotarliśmy do posiadłości. Był to duży dom z wielkim ogrodem. Gdy wjeżdżaliśmy to widać było duży basen. Wysiadłam z samochodu i zapytałam mimochodem:
-Czyj to dom?
-Ekhm.. moich rodziców. 
-ŻE CO? ZABRAŁEŚ MNIE DO DOMU TWOICH RODZICÓW I NIE RACZYŁEŚ MNIE O TYM POINFORMOWAĆ?! 
-Wyjechali na wakacje do Paryża i wracają jutro. Chodź, pokażę Ci basen. Od razu możesz przebrać się w strój kąpielowy. 
Poszłam przebrać się do łazienki, gdy wróciłam, to Strzelecki siedział nad basenem i szczęka mu opadła na mój widok. 
-Coś nie tak?-zapytałam i usiadłam koło niego. 
-W tym stroju wyglądasz bardzo seksownie. 
-Serio?
-Tak. Idę popływać. Idziesz ze mną?
-Na razie posiedzę sobie tutaj. 
Zamknęłam oczy i chciałam, aby promienie słoneczne we mnie wsiąkły. Niestety nie było mi to dane, bo ktoś za nogę wciągnął mnie pod wodę. Gdy otworzyłam oczy wiedziałam, kto to był.. Pocałował mnie. Zrobiłam duże oczy i postanowiłam odwzajemnić jego pocałunek. Gdy powoli kończył mi się tlen wypłynęłam na powierzchnię i zobaczyłam jak kobieta i mężczyzna w średnim wieku nam się przyglądają. Pewnie widzieli podwodny pocałunek i myślą, że jesteśmy parą. Pomyślałam-super. 
-Mamo, tato-zaczął Piotr-to jest Martyna. 
-Dzień dobry-powiedziałam wychodząc z basenu. Czułam się bardzo zawstydzona tym, że zobaczyli nas w takiej dwuznacznej sytuacji. 
-Witaj, Martynko! Piotruś bardzo nam dużo o Tobie opowiadał.. Jesteś jego nową dziewczyną? Ja nazywam się Alina, a to Andrzej, mój mąż, jesteśmy rodzicami Piotra. 
-Bardzo miło Państwa poznać-podałam im dłoń. 
-Nam Ciebie też-zakomunikował Andrzej. 
-Bardzo Państwa przepraszam, ale muszę na chwilę z Piotrkiem porozmawiać. Piotruś, mogę Cię prosić na chwilkę?-poszliśmy do jego pokoju. Gdy zamknęłam drzwi od sypialni zaczęłam mój wywód:-Co Ty wymyśliłeś?! Przecież nie jesteśmy parą! 
-Zrób to dla mnie, proszę. Poudawajmy przed moimi rodzicami parę. Bardzo się ucieszyli, gdy im powiedziałem, że poznałem Ciebie i nie chcę ich zawieść! 
-Dobra, niech Ci będzie.
Wróciliśmy na dół i udawaliśmy szczęśliwą parę, ale niestety wieczorem musieliśmy wracać do Warszawy. 


9 komentarzy:

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...