sobota, 17 października 2015

Rozdział 14

MARTYNA
Dziś mamy zacząć malowanie. Piotrek pojechał po farby, a ja szykuję pokój. Po południu mają przyjechać meble. Za dwa dni wracamy do pracy.Zadzwonił mój telefon.
-Halo. No cześć, Adrian.
-Cześć, mała.
-Nie mów do mnie mała. Co się stało, że dzwonisz?
-Przyjeżdżam do Warszawy.
-To super!-Piotrek przyjechał z farbami i pocałował mnie w policzek.-To kiedy przyjeżdżasz?
-Jutro. Mogę do Ciebie wpaść pogadać?
-Jutro to mamy ostatni dzień wolnego!
-Jacy "my"? Czy coś mnie ominęło?
-Wiele rzeczy. Przyjedź jutro i pogadamy. Na ile przyjechałeś?
-Na parę dni przyjechałem dla mojej przyjaciółki.
-Zadzwonię wieczorem i wszystko ugadamy. Pa.
Rozłączyłam się.
-Kto to dzwonił?
-Adrian. Przyjechał do Warszawy i jutro odwiedzi nas. Co Ty na to?
-Ok. Zabierzmy się za malowanie, ok?
-No ok.
Zaczęliśmy malowanie. Ja malowałam ściany, a Piotrek sufit. Dobrze, że zaczęliśmy to robić bardzo wcześnie, bo pewnie nie wyrobilibyśmy się. Na obiad zamówiliśmy pizzę z najbliższej pizzerii.
-Jesteś tu brudna-powiedział Piotrek z pełnymi ustami.
-Ciekawe gdzie!
-Tutaj-pocałował mnie.
-Yhm. Rozumiem-próbowałam być poważna, ale nie mogłam i wybuchłam śmiechem.-Kocham Cię-pocałowałam go.
-A ja Ciebie.
-Co?
-Kocham, lubię, szanuję-uśmiechnął się szczerze.
-Wiesz, że za dwie godziny meble przyjeżdżają?
-Przecież pomalowaliśmy wszystko.. 
Pocałował mnie. Za niedługo przyjechali z sklepu meblowego i pomogli nam poukładać meble. Zmęczona po mini remoncie padłam na łóżko.
-Taka brudna kładziesz sie na łóżku?-śmiał się ze mnie.
-Piotruś, radzę Ci mnie nie denerwować, bo może być z Tobą kiepsko.
-Doprawdy?
-Tak. Ide się kąpać.


NASTĘPNEGO DNIA
-Piotrek!-krzyknęłam z kuchni.
-Co kotek?
-Podjedziesz do sklepu i kupisz te produkty? Proszę-pocałowałam go.
-Ok. 
-Dzięki.
Piotrek pojechał do sklepu, a ja poszłam przygotować jadalnie na przyjście gościa. Gdy Piotrek wrócił z zakupów wzięliśmy się przygotowanie obiadu.
Po paru godzinach przygotowań przyjechał Adrian. Usiedliśmy w jadalni i jedliśmy obiad opowiadając mu wszystko. On nie był dłużny i też opowiedział co nieco o sobie.
-Martyna, muszę Cię porwać do tańca, bo tak świetnie wyglądasz!-powiedział Adrian.
-Piotruś?
-Tańczcie do woli-albo mi się wydawało albo On był zazdrosny o  mojego przyjaciela. W jego głosie czuć było nutę zazdrości. Ej, Piotruś, Piotruś.
-Adrian opowiedz mi o Twojej nowej dziewczynie. Znam ją?
-Jest z Warszawy.
-A jak się nazywa?
-Julita Strzelecka. Twoja kuzynka Piotrek.
-Jowita?-zapytał Piotrek.-Przecież ona chyba nie ma 18-stki?
-Ma 23 lata.
-To ona tak wyrosła?-zaśmiał się.-Muszę ją odwiedzić i sobie z nią pogadać.
-Sorry, mała, ale muszę lecieć. Umówiłem się  z Julą.
Odprowadziłam go do drzwi, a następnie poszłam do Piotrka do salonu.
-Chyba nie byłeś zazdrosny o Adriana?
-Wydawało Ci się .
Położyłam dłonie na jego barkach i zaczęłam masować.
-Ej, Piotruś, Piotruś-westchnęłam.
-Co?-odwrócił twarz w moją stronę.
-Nic. Zrelaksuj się. Pomyśl o czymś przyjemnym.
-Ok, pomyślałem. I co dalej?
-Odpoczywaj. Nie badź zazdrosny o Adriana, bo traktuję go jak brata.
-A ja Julitę jak siostrę.
-Nie wiesz, ile ma lat.
-Jowita z swoimi rodzicami parę lat spędziła na emigracji, więc co się dziwisz.
-Spokojnie, Piotruś-uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił.

***
Gdy przyjechaliśmy do pracy w stacji panowała jakaś dziwna atmosfera. Nie wiedziałam, o co chodzi. Zobaczyłam Basię i podeszłam do niej. Zapytałam jej się na ucho:
-Co się dziś dzieje?
-Góra zwolnił kolejnego ratownika, bo przyszedł skacowany na dyżur.
-Serio?-zdziwiłam się bardzo, gdyż przedtem nic takiego nigdy się u nas nie zdarzało.  
-Zatrudnił nową ratowniczkę-Renatę.
-Piotrek!-zawołałam i pokazałam głową, żeby przyszedł do nas.
-Co się dzieje?-zapytał.
-Góra zwolnił kolejnego ratownika i na jego miejsce przyjął Renatę.
-Chyba sobie żartujesz?!
-Czy Ja wyglądam, jakbym żartowała?
-No, nie. Ale pamietaj, że mnie z nią nic już nie łączy-położył dłoń na moim policzku.
-Wiem, Piotruś-uśmiechnełam się.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Góra z Renatą. Przedstawił nam ją jako nową ratowniczkę i kierowce karetki. Oczywiście przydzielił ją do naszej ekip-znaczy mojej i Piotrka.
-23 P zgłoś się!
-23 P zgłaszam się-odpowiedziałam.
-Złamana noga na Kościuszki.
-Przecież to duża ulica-wtrącił się Piotr.-W jakim rejonie jest?
-Na początku ulicy.
-Przyjąłem, jedziemy.
Pojechaliśmy do wezwania. Z Renatą miałyśmy drobny konfikt, która ma z przodu usiąść.
-Martyna zawsze, gdy jeździmy w podstawie siedzi z przodu. Ma wiecej doświadczenia niż Ty i jest mi potrzebna.
-Ciekawe do czego!
-W drodze powtornej i tak będziemy obie z tyłu siedzieć, wiec co to za różnicę Ci robi?
Zrezygnowana usiadła z tyłu. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Zabraliśmy pacjentkę do Leśnej Góry. Nie mogłam się doczekać aż ten dyżur dobiegnie końca...  Niestety mieliśmy tylko parę wyjazdów, więc siedzieliśmy w stacji. Zadzwoniła do mnie Zosia:
-Cześć, Martyna!
-Cześć, Zosiu! Coś się stało?
-Tata się wybudził!!
-To super! Przyjedziemy z Piotrkiem, jak tylko będziemy mogli się wyrwać na chwilę z dyżuru.
-Dobrze, to pa!
-Pa, Zosiu!
Rozłączyłam się szczęśliwa.
-Co się stało, Martynka?-zapytał Piotrek.
-Wiktor się wybudził z śpiączki!
-To cudownie!
-Wiem. Musimy go jak najszybciej odwiedzić! Iść powiedzieć Górze?
-Może Ja pójdę?
-Ok.
Piotrek zniknął u Góry w gabinecie, a ja z Renatą siedziałyśmy w kuchni.
-Kto to Wiktor?
-Nasz były kierownik stacji. Świetny lekarz i przyjaciel. Traktujemy go jak ojca.
-Aha. Może zakopiemy ten topór wojenny?
-Czy my mamy jakiś topór wojenny?
-Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Wiem, że źle postąpiłam zapraszając wtedy Piotrka do siebie. Myślałam, że nikogo nie ma i chce wrócić do starych, dobrych czasów. .
-Ale nie jest sam jak widzisz -  ma mnie.
-Widzę, że się bardzo kochacie i nie chcę was już rozdzielać.
-Ale nas rozdzieliłaś.
Góra pozwolił nam wcześniej zejść z dyżuru, więc od razu poszliśmy do szpitala.










2 komentarze:

  1. Super, jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam niecierpliwie... Pozdrawiam serdecznie. Patrycja ;-)
    www.na-sygnale-opowiadania.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, czekam na ciąg dalszy ;) ;) :* :*

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...