niedziela, 25 października 2015

Rozdział 15

Siedzieliśmy u Wiktora. Rozmawiamy o ostatnich  wydarzeniach. Po paru godzinach wychodzimy.
-Mam propozycję dla Ciebie-powiedziałem, gdy byliśmy przy samochodzie.
-Jaką?-spytała patrząc na mnie pytająco.
-Pójdziemy do kina może, a potem coś upichcimy w domu?
-Możemy pójść, ale ja wybieram film.
-Tylko mi nie mów, że komedię romantyczną.
-To że jestem kobietą to nie znaczy, że zawsze gdy idziemy do kina wybieram komedię romantyczną, nieprawdaż, Piotrusiu?-położyła swoje dłonie ma moich ramionach.
-To na co idziemy?
-Komedię akcji bądź sensacyjną.
Chciałem ją pocałować, ale ona wsiadła do samochodu. Pojechaliśmy do kina. Po około dwóch godzinach seansu wyszliśmy z kina.
-Martynka, w porządku?-zapytałem cały czas sie śmiejąc.
-Myślę, że tak-mówiła przez śmiech.-To była najlepsza komedia jaką oglądałam.
-To teraz jedziemy do domu?
-Taaak!-objąłem ją ramieniem i pojechaliśmy do domu.
***
Przyrządzaliśmy wspólnie kolację. Martyna kroiła sałatę i opowiedziała mi o tym co Renata jej powiedziała.
-Nie wydaje Ci się to dziwne, Piotruś?
-Co ma mi się dziwne wydawać?
-To że Twoja była chce się ze mną zaprzyjaźnić?
-No wiesz...
-Co?
-Myślę, że to dobry pomysł..
Dotknęła mojego czoła i powiedziała:
-Może się rozchorowałeś z tych emocji.
-Martyna, nie jestem chory-pocałowałem ją w czoło-ale Ty chyba jesteś?
-Nie jestem!-oburzyła.
-Chyba jesteś.. ale z zadrości!
-Ja i zazdrość? Pff... chyba oszalałeś! Nie miałabym co robić, tylko być zazdrosną o Ciebie. Coś Ci się chyba pomyliło!
Wyszła na taras i oparła się o barierkę. Kumulowała wszystkie myśli.  Postanowiłem jej dać czas na przemyślenie. Wróciłem do robienia kolacji. Ale z niej zazdrośnica...

-Kolacja gotowa!-zawołałem Martynę.
Nic nie odpowiedziała.
-Tynka! Gdzie jesteś?-zapytałem wychodząc na taras. Nie było jej. Na stole znalazłem kartkę: Poszłam pobiegać. 
Dobrze, że chociaż kartkę zostawiła.
Znowu się na mnie wkurzyła, bo powiedziałem coś nieodpowiedniego..
Jaki ze mnie kretyn.
Powinienem wtedy podczas naszej rozmowy powiedzieć jej to co tak naprawdę uważałem.
Wyszedłem z domu jej poszukać. Po kilku godzinach poszukiwań zobaczyłem siedzącą na ławce w parku postać. Wiedziałem, kto tam siedzi..  Zdecydowanym krokiem podszedłem do
niej.. Siedziała sama. Nikt o tej porze nie chodzi do parku. No chyba, że jacyś zboczeńce. Usiadłem koło  niej .
-Czego chcesz?-zapytała.
-Porozmawiać.
-Możesz sobie darować.
Wstała, ale złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie.
-Nie zachowujmy się jak dzieci-nasze usta dzieliło parę milimetrów-i porozmawiajmy jak dorośli ludzie.
Usiadła koło mnie i powiedziała:
-Nie wiem o czym chcesz rozmawiać.
-Ale ja wiem-uśmiechnąłem się.-Miałaś prawo się wkurzyć, bo zachowałem się palant..
-To fakt.
-Mi też się dziwne wydaje, że Renata chce się z Tobą zaprzyjaźnić.
-Naprawdę?
-Taak.
Uśmiechnęła się.
-Powiesz mi o co się wkurzyłaś?
-Ale ty mnie denerwujesz! Czasami mam ochotę Cię udusić gołymi rękami.
-Ale mnie kochasz, więc długo nie umiesz się gniewać.
-Niestety-teraz to już droczyła się ze mną.
Poszliśmy do domu i zjedliśmy kolację moje autorstwa.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...