sobota, 10 października 2015

[JEDNORAZÓWKA] Nad życie...

MARTYNA

Czasem bardzo trudno pogodzić sie z rzeczywistością.. Ja tak właśnie mam. Od pół roku choruję na białaczkę. Oczywiście mam wsparcie ze strony Piotrka, Basi, Adama, Wiktora, Zosi... Po prostu wszystkich ratowników z stacji. I mojej siostry, Kaśki. Codziennie Piotrek mnie odwiedza w klinice onkologii. Już nie mogę się doczekać aż wyjdę  stąd. I oto  właśnie przyszedł mój ulubiony ratownik z Leśnej Góry. Oczywiście jest ich wielu, a On jako chyba jedyny codziennie przed i po dyżurze do mnie przyjeżdża. 
-Cześć, mała-powiedział siadając na moim łóżku. 
-Nie mów do mnie  per "mała". 
-No okej, będę mówił: Martynka. 
-Tak możesz-uśmiechnęłam się. 
-A teraz tak na serio: jak się czujesz?
-Dobrze-wzruszyłam ramionami i się sztucznie uśmiechnęłam. 
 -Kiedy Cię wypuszczają? 
-Za parę dni. 
-Wiesz, że załatwię Ci transport z Leśnej Góry?
-Tylko nie mów, że karetką przyjedziecie! 
-Oczywiście, że karetką! Jak wyzdrowiejesz-moja mina zmarkotniała- to będziesz miała jej dość! Co się dzieje?
-Co jeśli nie wyzdrowieję?!-moje oczy zaszkliły się od łez. 
-Martyna..-wbiłam wzrok w ziemię.-Popatrz na mnie!-podniósł mój podbródek tak, bym mogła na Niego spojrzeć.-Wyzdrowiejesz i będziesz miała wspaniałego męża, gromadkę dzieciaków i piękny dom z ogrodem. Musisz w to wierzyć! 
-Wiesz, jakie są szanse... 
-U Ciebie wcześnie wykryli białaczkę i są duże szanse, że z tego wyjdziesz. 
-Idź już, bo jutro masz pewnie dyżur. Renata będzie się denerwować, że strasznie długo u mnie siedzisz, a do domu masz ponad pół godziny drogi stąd. 
-Martyna, masz się trzymać, bo jutro może przed dyżurem wpad-przytulił mnie na pożegnanie i wyszedł. 
Gdy wyszedł znowu powróciłam myślami do tego, że pewnie nie dożyję moich kolejnych urodzin. Ojciec załatwił mi miejsce w najlepszej warszawskiej klinice onkologicznej. Trzymam się dzięki Piotrkowi. Tylko szkoda, że nie mogę mu powiedzieć, co do niego czuje przez wzglad na naszą przyjaźń i że On jest z Renatą. Żałuję, że wcześniej nie wyznałam mu swoich uczuć.. Pewnie zapytacie: "jakich uczuć?" Otóż mojej miłości do Niego. Teraz padło w Waszych głowach: "dlaczego?" Sama nie wiem, czego chcę. Taka prawda. Byłam zaręczona jeszcze parę miesięcy temu, ale Rafał wystraszył się mojej choroby i odszedł. 
 ***
Parę dni później wyszłam z szpitala. Jak obiecał przyjechali po mnie karetką. 
-Przyjechaliście!-krzyknęłam, gdy wysiedli z pojazdu. 
-Przecież mówiłem-powiedział Piotr i spojrzał mi w oczy.-Jak się czujesz?
-Okej. 
-Mówisz tak zawsze. 
-Bo tak jest. 
-Wieczorem zapraszam Cię na kolację. 
-Co z Renatą?
-Na ten wieczór o niej zapomnimy. Rozstaliśmy się. Nie mogła znieść tego, że wspieram Cię w walce z chorobą. 
 ***
Nie mogłam uwierzyć, że zerwali.. Kolacja z Piotrkiem brzmi interesująco. Powinnam ubrać się jakoś ładnie, ale ubrałam jeansy i bluzkę. Nie miałam siły na wybieranie jakiegoś cudownego stroju. 
Przyjechał po mnie punktualnie  o 20:00. Przynajmniej na chwilę mogłam przestać myśleć o chorobie. Pojechaliśmy do niego.  Przygotował świetną kolację, to fakt. Szpitalne jedzenie mi nie odpowiada, ale muszę coś jeść.. 
-Masz mi coś do powiedzenia?-zapytałam popijając sok. Nie mogłam pić alkoholu, niestety. Białaczka zniszczyła moje plany życiowe. 
-Właściwie to tak. Kocham Cię Martyna! Nieważne czy jesteś zdrowa czy chora! Będę z Tobą do końca.-czekał na moją reakcję.       
-Też Cię kocham!-pocałowaliśmy się. 
 ***
Moja choroba jest w bardziej zaawansowanym stadium. Czekam na przeszczep.  Ale dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Zamierzam urodzić to dziecko. Dzisiaj zamierzam powiedzieć Piotrkowi o ciąży.. Właśnie przyszedł z pracy
-Piotruś, mam Ci coś do powiedzenia.. 
-Znalazł się dawca?
-Nie. Jestem w ciąży. 
-Co?! Jakim cudem?!
-To cud. Będziemy mieli dziecko.. Nie cieszysz się? 
-Jak mogłaś podjąć sama tą decyzję?! Jesteśmy małżeństwem i powinnyśmy oboje o takich rzeczach decydować. Wiesz, że będziesz musiała przerwać chemię? I narazie o przeszczepie mowy nie będzie? 
-Czy ty możesz mnie posłuchać?! 
-Słucham. 
-Chcę coś po sobie pozostawić, a ty tego nie rozumiesz
- Nie rozumiem! 
Wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. 
***
Poród odbył się przez cesarskie cięcie. Czuję, że to już koniec... Mała urodziła się zdrowa i śliczna... Nazwaliśmy ją Oliwka. Lekarze może wypuszczą mnie na parę dni do domu.. Chciałabym ostatnie tygodnie spędzić z bliskimi.. 
Aktualnie jesteśmy we trójkę w domu. Na głowie mam ubraną chustkę, bo moje włosy prawie wypadły. Nie są już takie jak dawniej.. Jędrne, zdrowe... Tylko słabe i rzadkie. 
Wzięłam Oliwkę i szeptałam do niej:
-Zaopiekuj się tatusiem, gdy mnie z Wami już nie będzie..-łzy cisnęły mi się do oczu.-Macie dbać o siebie nawzajem. Pamiętaj, że kocham Cię najbardziej na świecie. Nie zapomnij o mnie...
***
PIOTR
Martyna zmarła kilka tygodni temu. Nadal nie mogę się z tym pogodzić. Muszę być silny dla Małej. Ale nie potrafię.. Nie wiem, czy z kimś się zwiąże. Za bardzo ją kochałem... Żałuję, że o wiele wcześniej się nie związaliśmy.. Może by wtedy nie zachorowała i wszystko potoczyłoby się inaczej? Pamiętam jej ostatnie słowa: Zaopiekuj się naszą córeczką.. Zwiąż się z jakąś kobietą. Nie musisz być sam do końca życia. Musisz wiedzieć, że nie żałuję tego, że Ją urodziłam. Dzięki temu zawsze z Tobą będzie cząstka mnie... Kocham Cię... 
I tak bym nigdy Cię nie zapomniał. Jestem na cmentarzu. Przychodzę tu codziennie. Składam czerwoną róże na jej nagrobku. 
"MARTYNA STRZELECKA z domu Kubicka
1989-2015
Na zawsze w naszych sercach. 
Kochająca żona i matka"
Tak głosi jej nagrobek. Tak bardzo mi jej brakuje...           
   
 
   
      

7 komentarzy:

  1. Jeju to takie piękne i smutne ;(
    Aż się popłakałam, a mnie ciężko wzruszyć... Mam nadzieję, że będzie więcej jednorazówek ;*
    Julka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama się baaardzo wzruszyłam piszac tą jednorazówkę. ;c dziekuje za opinię!

      Usuń
  2. Wybrałaś poważny temat na opowiadanie. No, ale cóż takie nieraz bywa życie - nieprzewidywalne. W takich chwilach Martyna dokładnie wiedziała na kogo może liczyć. Piotrek zachował się dobrze, był opiekuńczy.
    To było bardzo smutne, gdy przeczytałam, że nasza Martynka zmarła wtedy coś mnie ruszyło. Zachowała się pięknie zostawiając po sobie największych skarb - dziecko.
    Życzę więcej takich jednorazówek. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za zaproszenie. Patrycja
    https://www.na-sygnale-opowiadania.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzruszyłam się :'( Piękne i smutne, mam nadzieję, że będzie więcej jednorazówek ;) Kiedy następne opowiadanie ??

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje opowiadania są cudowne a jednorazówki jeszcze piękniejsze.Czytając to aż się popłakałam.Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  6. wiem że dawno było to pisane ale dopiero teraz znalazłem tego bloga to jest bardzo smutne łzy mi same leciały przez dobre kilka minut bo moja wyobraznia wyobraziła sobie że będzie tak ze mną

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...