sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 34

Wstała z łóżka i udała się do łazienki. Było koło południa, a ona czuła jakby była była szósta rano. Może dlatego, że poszła spać o piątej rano? Nie mogła się doczekać dzisiejszego popołudnia. Faktem było, że lubiła spać i to bardzo. Po zaliczeniu semestru na studiach w Krakowie przyjechała poszukać pracy jak licencjonowana laborantka. Liczyła na to, że znajdzie tutaj szybko pracę, bo pieniądze zaczynają się kończyć. Po załatwieniu porannej toalety poszła do kuchni zrobić kawę i śniadanie. Otworzyła lodówkę. Znalazła w niej zrobione kanapki na talerzu. Wyjęła je z lodówki i położyła na kuchennym stole.
-"Nie zdążyłem zjeść, więc zostawiłem kilka tobie do zjedzenia. Pamiętaj o popołudniu. Tomek."-przeczytała na głos. Zalała kawę wrzątkiem i usiadła do stołu.
***
-Piotrek!! Jeśli jesteś w kuchni to zrób mi też kawę!-krzyknęła Martyna z łazienki.
-Nie krzycz tak, Martynka!
-To zrobisz ją czy nie?
-Oczywiście.
Po chwili przyszła do kuchni, gdzie na stole stał kubek z kawą.
-Pyszna jak zawsze-rzekła delektując się smakiem naparu.-Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
-Zginęłabyś. A tak to nie musisz się martwić o to, że mnie nie będzie, bo zawsze z tobą będę-pocałował ją w czoło.
-I będziemy patrzeć jak kolejne pokolenie rośnie na naszych oczach. Wydaje mi się to zbyt... piękne i banalne.
-Z kim ja się związałem?-westchnął.-Czyli to ja muszę być tutaj duszą romantyka?
-Jak widać. Takie życie, Piotruś-uśmiechnęła się.-Będziesz ze mnie dumny.
-Naprawdę tak myślisz?
-Tak myślę, więc to mówię. Jeśli nie chcesz wiedzieć, co mam ci do powiedzenia to nie. Twój wybór.
Odeszła, ale on przyciagnął do siebie.-No, no, Piotrusiu.
-Słucham, co chciałaś mi powiedzieć?
-Dużo rzeczy.
-To powiedz.
-Rozmyśliłam się-wystawiła język i poszła.
-czekaj, czekaj. Jakąś niespodziankę robisz?
-Może, może. Przekonasz się jutro jak przyjdę do pracy.
-Mamy razem dyżur?
-Nieee.
-Jak to?
-Normalnie. Zamieniłam się z Adamem, bo mam coś do załatwienia na mieście. Zobaczymy jak na to zareagujesz-wstała z jego kolan.-A poza tym wieczorem może pójdę do Aśki.
-To dobrze.
-No, nie wiem.
-Ja wiem, że dobrze.
-Nie jestem przekonana o tym moim absurdalnym pomyśle.
***
Zadzwoniła do drzwi mieszkania. Narzeczony został w samochodzie. Otworzyła jej siostra ubrana w szlafrok.
-Yyy.. to nie jest tak jak myślisz. My byliśmy tylko na spacerze,a  wcześniej w kinie-zaczęła tłumaczyć się Aśka.
-Mi nie musisz się tłumaczyć-posłała jej ciepły uśmiech.- Mogę na chwilę?
-Tak, tak. Wchodź-była zakłopotana.-A gdzie Piotrek?
-Czeka w samochodzie. Chciałam cie przeprosić za moje chamskie zachowanie.
-Nic się nie stało.
-Pojedziesz ze mną i z Piotrkiem w Boże Narodzenie do rodziców?
-Mogę jechać. A co robicie w drugi dzień świąt?
-Jedziemy do rodziców Piotrka. Nareszcie poznam najmłodszego Strzeleckiego.
-To fajnie.
-Muszę już lecieć, bo Piotrek na mnie czeka. Zdzwonimy się. Pa.
-Cześć.
Zjechała windą w dół. Po chwili siedziała już w aucie narzeczonego.
-Pojedzie z nami?
-Pojedzie.
-Co jest?
-Nie chciała mnie wpuścić do mieszkania. Była tylko w szlafroku. Udało mi się tylko do przedpokoju wejść.
-Myślisz, że oni coś ten teges?
-Ja nic nie myślę. Jedźmy już po te prezenty. Do świąt już niewiele czasu zostało, a my jeszcze choinkę mamy do ubrania.
***
Wyszła od fryzjera. Była zadowolona efektem końcowym.
Teraz zostało tylko pojechać na dyżur do stacji. Była ciekawa reakcji narzeczonego na zmianę. Miała to już od dawna zrobić. Wiedziała, że kiedyś obetnie włosy. W pierwszej chwili miała to zrobić po ślubie. Weszła po cichu do stacji. Akurat nie było nikogo.   Przebrała się w strój ratownika. Poszła do kuchni i zrobiła sobie herbaty. Postanowiła ograniczyć ilość spożywanej kawy. Za niedługo mogłaby się od niej uzależnić. W końcu nie chciała leczyć się z kolejnego uzależnienia.
-Cześć, Piotruś-przywitała narzeczonego czytając gazetę.
-Mar.. coś ty z włosami zrobiła?-zdziwił się.
-Nie podoba ci się moja fryzura?
-Podoba, ale jestem w szoku.
-Tak się tylko mówi.
-Chodź-pociągnął ją za sobą.
-Gdzie mnie ciągniesz? Zimno jest przecież!
Pobiegła za nim na górę do socjalnego.
-Martynka, kochanie. Nieważne w jakiej fryzurze będziesz to i tak zawsze będziesz mi się podobała. Nawet gdy będziesz gruba, stara i zła to i tak będziesz moim słońcem, dzięki któremu mogę normalnie funkcjonować-pocałował ją.
-Cieszę się, że tak myślisz. Wiesz, że musisz dotrzymać słowa, które mi dałeś?
-Przecież wiem.

______________________________-
Jak myślicie co się wydarzyło, że Aśka nie chciała wpuścić siostry do mieszkania?
Jak widzicie Martyna obcięła włosy tak jak w serialu. Ten rozdział miał być dodany wczoraj, ale nie dałam rady..




sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 33

-Martyna, nie wiem, jak już mam ci to tłumaczyć-westchnął.
-To nie tłumacz-szepnęła.
-Ja,  Tomek i Grzesiek za często się nie kontaktujemy. Ja mam pracę, Tomek-studia, a Grzesiek pracuje w Stanach. Jakoś się oto na nich nie wku..rzam.
-Oni się od ciebie nie odcinają na cztery lata, a potem nagle się pojawiaja.. i to znikąd..-ukryła swoją twarz w dłoniach-  Widujecie się na Gwiazdkę!
-Martynka, spokojnie. Wszystko się ułoży-przytulił ją.-Musicie dać sobie czas-pocałował ją w czoło.
-Chodźmy już do pracy i nie gadajmy o tym-ogarnęła włosy z twarzy i wzięła torebkę z przedpokoju.
-Ja chcę tylko, żebyście się pogodziły.
-Nie jestem małym dzieckiem i nie potrzebuję pomocy.. zwłaszcza twojej-ostatnie dwa  słowa powiedziała szeptem.
-Mówiłaś coś jeszcze?
-Ekm.. Nie, nie. Wydawało ci się. Która godzina?
-Dochodzi czwarta.
-To jedźmy. Spóźnimy się i w ogóle. Góra będzie się czepiał..
-Okej, okej.
Wyszli z mieszkania. Piotr zamknął je kluczami. Martyna czekając nerwowo przygryzała wargę. Wsiedli do windy i zjechali na dół.
***
Dochodziła czwarta rano. To kolejna jej prawie bezsenna noc. Była bardzo na siebie zła. Wiedziała, że Martyna ma rację będząc wściekła na nią. Gapiła się w notebooka przeglądając oferty pracy i różne fora.
Szedł do łazienki wziąć prysznic. Tak, dopiero o czwartej rano. Ostatnie noce zarywa na naukę na kolokwia. Spojrzał w stronę drzwi współlokatorki. Westchnął. Światło monitora było widać,a ona była pochylona nad klawiaturą. Wiedział, że bardzo przeżywa sprawę z Martyną.
Po wzięciu prysznicu zapukał do drzwi jej pokoju.  Po usłyszeniu ,Proszę' wszedł i usiadł koło niej na łóżku.
-Dlaczego nie śpisz jeszcze? Myślisz, że nie wiem, że całe noce spędzasz przed notebookiem?
-Nie mogę spać to nie śpię. Proste? Proste. A ty?
-Skończyłem uczyć się na kolokwium i zobaczyłem, że taka jedna zarywa noc przed notebookiem, więc oto jestem. Możesz mi o wszystkim powiedzieć.
-Nie wiem, nie wiem. Znamy się krótko, nawet bardzo krótko..
-Ja czuję, jakbyśmy znali się całe życie. Możesz mi zaufać.
Pierwszy raz w życiu nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zaskoczył ją tym, co powiedział.
-Ekhm..-zwinęła-chyba już się położę.
-Lepiej się wyśpij, bo..
-Bo co?
-Bo idziemy do kina.
-Aaa.. a na co?
-Dowiesz się jutro, a teraz spać.
-Chyba chciałeś powiedzieć, że dziś.
Położyła się do łóżka.
___________________________
Dziś takie krótkie ;/
Miało być inne, ale zmieniłam trochę fabułę tego opowiadania.
W poniedziałek rozpoczynam ferie *,* więc może będzie trochę więcej opowiadań
jako autor mam takie coś, że planuję do przodu fabułę, a nie mogę bieżących rozdziałów napisać -.- jakie to irytujące jest !@#$$%$^%&&
jutro powinno się pojawić kolejne, ale niczego nie obiecuję :)


niedziela, 10 stycznia 2016

Rozdział 32

Średniego wzrostu blondynka wysiadła z pociągu. Zamówiła taksówkę i pojechała na jedno z warszawskich osiedli. Po drodze rozglądała się po stolicy. Dawno tutaj nie była.
-Panienka dawno w stolicy nie była?-zapytał taryfiarz.
-Kiedyś tutaj mieszkałam...
-Już jesteśmy na miejscu.
-Ile płacę?
-50 zł.
Zapłaciła i weszła do bloku. Stanęła przed drzwiami mieszkania siostry. Cieszyła się, że zobaczy siostrę. Miała jej tak dużo do opowiedzenia. W końcu za rok będzie magistrem. Co jeśli ona już tutaj nie mieszka? Może ma męża i gromadkę dzieci? Odważyła się i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Otworzył jej wysoki brunet z ciemnymi, brązowymi oczami.
-Co robisz w mieszkaniu mojej siostry?-zapytała wchodząc do mieszkania. Miała nadzieję zastać siostrę, a nie jakiegoś faceta.
-Jestem Tomek.
-Super.
-Myślałem, że będziesz milsza... Nawet nie wiem, jak masz na imię. Będzie nam lepiej się porozumiewasz, nie sądzisz?
-Joanna, wystarczy?
-Na początek może być, Asiu-uśmiechnął się.-A wracając do tego, co tu robię, to.. mieszkam. Jestem bratem narzeczonego Martyny, Piotrka.
-To ona nie jest z Marcinem?
-Z tego co wiem, to dzięki mojemu brat odzyskała spokój po rozstaniu z nim. Nachodził ją i pewnego, pięknego dnia Piotrek pomógł jej raz na zawsze i tak został w jej życiu do chwili obecnej.
-Opowiedz mi wszystko.
-Nie za darmo-zażartował. Strzeliła go w głowę.-To bolało-rzekł masując się w miejscu, w którym Aśka go uderzyła.-Na razie nie mogę ci nic opowiedzieć, bo muszę iść na uczelnię. Możesz zostać jak chcesz. Tylko żadnych facetów mi nie sprowadzaj, bo by mi Piter łeb urwał.
-Boisz się swojego brata?-zmierzyła go wzrokiem.
-To mój starszy brat i w ogóle.
-Mogę tu zostać, ale pod warunkiem, że jak wrócisz to mi wszystko opowiesz.. ze szczegółami-szybko dodała.
-Okey, okey. Tylko mnie już po głowie nie bij.
-Zastanowię się-uśmiechnęła się i skoczyła na kanapę w salonie.
-Już widzę, że się polubimy-powiedział wychodząc z mieszkania.
***
Była dziesiąta rano, a oni jeszcze leżeli w łóżku. Mieli dziś wolne, więc postanowili to wykorzystać i pospać dłużej.
-Piotruś-rzekła wtulona w niego.
-Tak, skarbie?-pocałował ją w czoło.
-Może odwiedzimy dziś Tomka, jak skończy zajęcia? Coś mi mówi, że on ma jakąś dziunię w moim mieszkaniu. A jak nie ma to mu znajdziemy jakąś.
-Chcesz wszystkich uszczęśliwić naraz?
-To nie tak.
-Przecież wiem-pocałował ją.-A o której on kończy zajęcia?
-Skąd mam wiedzieć. Zadzwoń do niego i powiedz mu, że przyjdziemy. I nie ma odwrotu.
-Gdzie idziesz?
-Zrobić śniadanie, a ty dzwonisz do Tomka-wysłała mu buziaka w powietrzu i wyszła z sypialni. Miała na sobie jego koszulę. Ta noc była... gorąca.  Weszła do kuchni. Hmmm? Co by tu upichcić na śniadanko? Wyciągnęła z lodówki potrzebne produkty i postanowiła zrobić naleśniki z czekoladą i bitą śmietaną. Podczas przygotowywania śniadania pierwszy raz od kilku lat pomyślała o siostrze. Gdyby się teraz pojawiła w jej życiu to by się na pewno ucieszyła, ale byłaby zła, że tak długo się nie odzywała do niej. Pomyślała też o tym, że chciałaby mieć małą istotkę, która mogłaby kochać, dbać o nią i patrzeć jak dorasta na jej oczach. A tak z drugiej strony to zegar biologiczny tyka. Z rozmyślań wyrwał ją narzeczony, który szepnął jej na ucho:
-Seksownie wyglądasz w mojej koszuli.
-To możesz mi ją dać. Przecież mi tak w niej do twarzy-pocałowała go.
-Najchętniej to bym zdjął z ciebie tą koszulę.
-Znowu chcesz coś ze mnie zdejmować? Oj, Piotruś, Piotruś.. Jaki ty niegrzeczny jesteś. Nie sądziłam, że aż tak.
-To po co ubrałaś ją na siebie i kusisz mnie ?
Zaczęli się namiętnie całować. W efekcie czego znowu wylądowali w sypialni...
***
-Cholera, Piotrek, spóźnimy się!-krzyknęła Martyna z łazienki, gdzie poprawiała makijaż.
-Spokojnie, kotku, zdążymy-pocałował ją w policzek.
Szybko wyszli z mieszkania.
-Patrz, Piotruś, nareszcie zima nadeszła-stwierdziła widząc małą warstwę śniegu na masce samochodu.
-To super. Wsiadaj, bo się spóźnimy.
Po kilkunastu minutach byli już w mieszkaniu Tomka.
-Dobrze, że jesteście. Przynajmniej sam nie będę musiał opowiadać Aśce wszystkiego-rzekł młodszy Strzelecki.
-Czekaj, czekaj-zatrzymała się na chwilę.-Czy ty chcesz mi powiedzieć, że tutaj jest moja siostra?!
-Uwaga.. zaczyna się-szepnął Piotrek do brata.-Zaraz się wścieknie..
Wparowała do salonu. Zobaczyła siostrą odwróconą twarzą w twarz do niej i uśmiechającą się do wszystkich. Piotrek zauważył, że Aśka jest młodszą kopią Martyny. Tylko z tą różnicą, że ma blond włosy.
-Cześć, Martyna-zaczęła nieśmiało.
-Cześć-odpowiedziała Martyna obojętnie.
-Przepraszam cię bardzo za to, że się tyle...
-Nic mi z twojego "przepraszam"! Nawet nie wiesz, jak martwiliśmy się o ciebie!
-Daj mi to wszystko sobie wytłumaczyć. Proszę.
-Piotruś, nie mam ochoty rozmawiać z moją siostrą. Chodźmy już.
-Tylko mi nie mów, że nie porozmawiasz z własną SIOSTRĄ-podkreślił ostatnie słowo.-Wczoraj jeszcze mówiłaś jak za nią tęsknisz. Macie porozmawiać.
-Może daj mi ochłonąć!!
-Ok, ok.
-Możemy się umówić w tygodniu na spotkanie i pogadać.. na spokojnie-sztucznie się uśmiechnęła.-Bo wiesz, planujemy ślub w sierpniu, a jeszcze prawie nic nie mamy oprócz sali.
-Cieszę się, że chcesz się ze mną spotkać i porozmawiać-młodsza Kubicka przytuliła siostrę.
***
-"Dorota, wiedziałaś, że Aśka wróciła?"
-"Jak to wróciła?!"
-"Normalnie. Tylko narazie do niej nie jedź, nie dzwoń, ani nic. Ja się z nią spotkam i porozmawiam. Zaproszę ją na wigilię do nas."
-"Ok. Rób to co uważasz za słuszne"






sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 31

Zjadła śniadanie, ogarnęła swój wygląd i wyszła z mieszkania. Poszła na przystanek i czekała na autobus. Pojechałaby swoim samochodem, ale musiała go sprzedać, bo nie dało się go już naprawić. Wsiadła do odpowiedniego autobusu i pojechała pod wskazany adres.
-Pani Martyna, jak sądzę?-zapytał terapeuta. Był to wysoki szatyn. Na oko miał 35 lat.
-Tak, chcę to załatwić szybko i bezboleśnie.
-To od pani wszystko zależy.
-To zaczynajmy.
-Ma pani problem z uzależnieniem od leków uspokajających, tj. Hydroksyzyny, Relanium, etc.-pokiwała głową na ,tak'. -W jakich sytuacjach sięga pani po leki?
-Gdy się zdenerwuję potrzebuję czegoś, dzięki czemu będę mogła dojść do siebie.
-Wtedy na pani drodze staje np.  Hydroksyzyna.
-Tak. W tych sytuacjach stres i zdenerwowanie biorą nade mną górę.  Nie mogę się skupić na wykonywanej czynności.
-Rozumiem-wyjął z pudełka gumkę recepturkę.-Proszę sobie założyć ta gumkę na nadgarstek i i gdy tylko pomyśli pani o zażyciu Hydroksyzyny lub innego leku to proszę sobie strzelić sobie nią, tylko tak mocno, żeby zabolało. To będzie pani przypominało, że nie może pani wziąć leku.
-Dobrze, będę na pewno pamiętać.
-Proszę mi powiedzieć na koniec tylko jedną rzecz.
-Słucham.
-Czy jest ktoś, kto panią wspiera i może z panią o wszystkim pogadać?
-Piotrek-uśmiechnęła się na myśl o narzeczonym.
-Kim on dla pani jest?
-Dobre pytanie.
-Trudne do odpowiedzenia na nie?
-Piotrek jest kimś w rodzaju anioła stróża. Czuwa nade mną. Przy nim czuje, że żyję i mogę porozmawiać i pośmiać się na każdy temat.
-Długo się państwo znacie?
-Poznałam go, gdy rozpoczynałam pracę ratownika medycznego. Mogę na nim polegać i on może na mnie również. Stworzyliśmy dobry team. Zarówno w pracy jak i w życiu prywatnym. Wiem, że on mnie kocha i ja kocham jego. Kiedy go poznałam to nawet nie wyobrażałam sobie, że my będziemy parą, a co dopiero małżeństwem.
-Ma pani wspaniałego męża.
-To nie jest mój mąż, jak narazie. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego narzeczonego.
***
Do: Martyna
Jak tam? 
Chociaż był na wezwaniu, to znalazł chwilę, aby próbować skontaktować się z ukochaną. Martwił się o nią. Co jeśli nie poszła na terapię i znowu go okłamała? Wybrał jej numer na liście ostatnich połączeń. Po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa. Rozłączył się. Przekazali pacjenta lekarzowi dyżurnemu na SOR-ze i pojechali do stacji. Po wejściu do budynku usłyszał jej śmiech. Szybko poszedł w stronę, z której go słyszał. Oparł się o blat kuchenny i słuchał jak rozmawia o ślubie z Renatą. Nie ma z kim o tym rozmawiać? Pomyślał z pogardą dla rudowłosej ratowniczki. O ukochanej nigdy nie mógłby tak pomyśleć.
-Piotruś-rzekła wytrącając go z rozmyślań-muszę cię na chwilę gdzieś porwać.
-Martynka, z tobą to...
-Tylko bądź na radio-powiedział Banach przerywając mu.
Poszli do pokoju socjalnego. Nie chcieli, aby ktoś podsłuchiwał ich rozmowy.
-Co powiedział psycholog?-zapytał prosto z mostu.
-Wszystko jest OK! Możemy dziś świętować przy dobrym winie w naszym mieszkaniu-cmoknęła go w policzek.
-Cieszę się, że wszystko wróciło do normy, ale musimy przełożyć nasze świętowanie.
-Dlaczego?
-Zapomniałaś, że jesteśmy umówieni na kolację u Basi i Adama?
-Zupełnie o tym zapomniałam! O której?
-O 20:00.
-Dzięki, że pamiętałeś o tym wszystkim!-pocałowała go.
-"Piotrek wezwanie mamy!"
-"Już idę". Jak zwykle w nieodpowiednim momencie ..
***
Siedzieli we czwórkę przy stole w jadalni. Martyna ubrała żakiet, białą bluzkę oraz czarne rurki. Włosy miała wyprostowane. Piotr ubrał białą koszulę oraz marynarkę i spodnie. Podczas kolacji śmiali się i rozmawiali na różne tematy.
-Mogę cię poprosić siostrzyczko do tańca?-zapytał Adam.
-Pewnie, braciszku.
Podczas tańca Wszołek rozpoczął temat jej problemów:
-Co to się ostatnio z tobą działo?
-Nic się nie działo przecież.
-Jakaś inna chodziłaś i do tego się z Piotrkiem pożarłaś.
-To przez nerwy przedślubne. 
Usiedli z powrotem do stołu.
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć-Basia wstała od stołu.
-O co chodzi?-zapytała Martyna z uśmiechem.
-Kupiliśmy dom niedaleko stąd i za parę miesięcy się tam wprowadzamy.
-To świetnie, bo chcielibyśmy poprosić cię, Basiu, abyś została świadkiem na naszym ślubie.
-Bardzo chciałabym nim być, ale niestety nie mogę. Za 8 miesięcy zostanę mamą.
-Gratulacje! Adaś nie pochwaliłeś się nam nic!-Martyna przytuliła przyjaciółkę i kuzyna. Piotrek natomiast poklepał go po plecach, jak robią to w zwyczaju mężczyźni.
-Dowiedzieliśmy się kilka dni temu i wam jako pierwszym o tym mówimy.
-To musimy poszukać nowego świadka-westchnęła Kubicka- bo świadkiem Piotrka będzie Tomek.  Może Renata?
-Nie masz jakiejś kuzynki? Nie bierzmy na świadka obcej osoby. Niektóre osoby są nigdy nie zmienią-rzekł Piotr z przekąsem.
-Może masz rację.
-A twoja siostra?-zapytał Adam.
-Aśka? Przecież ona nie daje znaku życia od dobrych kilku lat.
-O co chodzi, kochanie?-Piotrek położył rękę na jej ramieniu.
-Wytłumaczę ci w domu.
***
Przyjechali do mieszkania i usiedli na kanapie w salonie.
-Aśka to  moja młodsza siostra. W przyszłym roku skończy 24 lata. W dniu swoich 19-stych urodzin pokłóciła się z rodzicami i uciekła z domu. Poszło o chłopaka. Próbowałam wiele razy się z nią skontaktować, ale bez skutku. Może gdybym pobiegła za nią i ją wtedy zatrzymała...?
-Nie obwiniaj się o rzeczy, na które nie miałaś wpływu.


sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 30

Siedziała na przeciwko przyjaciela i rozmawiali. Nie sądziła, że rozstanie się z swoją dziewczyną i zaraz będzie miał kolejną. Nie poznawała go. Zmienił się, a ona tego nie zauważyła. Skoncentrowała się na własnym szczęściu, a zapomniała o innych.. Jaką jest przyjaciółką?
-Powiedz mi, dlaczego rozstałeś się z Julitą? Przecież było wam tak dobrze.  Mówiłeś, że...
-To co wtedy mówiłem, to już nieważne jest. Nie dogadywaliśmy się ostatnio. Cały ten związek to był błąd. Ona tak twierdzi.
-Kiedy to się stało?
-Już od kilku miesięcy były między nami zgrzyty, ale teraz to nie wiem, jak z sobą wytrzymywaliśmy. Za szybko to się wszystko potoczyło.
-Stara miłość nie rdzewieje, Adi.. Zobaczysz, może kiedyś będziecie znowu razem.
-Pamiętam, jak ty mi mówiłaś, że nie ma szans na to, żebyś ty i Piotrek byli znowu razem. Teraz jesteś od kilku miesięcy zaręczona z nim.
-To były inne okoliczności-uśmiechnęła się smutno.-Ale nie chcę wracać do tego co było. Chcę cieszyć się tym, co jest TU i TERAZ.
-Ona znalazła sobie kogoś i na tym się skończyło, a ja poznałem Anitę przypadkowo i pomyślałem, że to jest TO. Potem pojechaliśmy razem  do Irlandii.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć.
-Hej, kochanie-narzeczony powitał ją namiętnym pocałunkiem.
-Cześć, Piotruś. Adrian jeszcze jest.
-To zjedzmy we trójkę kolację, co ty na to?
-Może być. Zależy to również od Adriana-spojrzała wymownie na przyjaciela.
-Fajnie będzie zjeść z wami-odrzekł Adrian.
-Takiej odpowiedzi oczekiwaliśmy-rzekł Piotr i zaczął przygotowywać kolację z narzeczoną.
***
Po wyjściu Adriana para usiadła na kanapie. Położyła swoje nogi na udach narzeczonego?
-Nie za wygodnie Ci?-zapytał uśmiechając się.
-Jestem okropną przyjaciółką.
-Dlaczego tak sądzisz?
-Powinnam częściej rozmawiać z przyjaciółmi, a nie zajmować się cały czas sobą. Adrian miał problem z dziewczyną, a ja nic nie wiedziałam. Za rzadko się do niego odzywam. Dawno z Basią się nie widzieliśmy. Zadzwonię do niej i może byśmy gdzieś wyskoczyli razem?
-Kochanie, nie możesz zbawić całego świata na raz. Masz ważniejsze rzeczy na głowie..-pocałował ją w szyję.
-Ciekawe jakich?-łobuzersko się uśmiechnęła.
-A kto ma się mną zajmować, opiekować, troszczyć się o mnie, itp?
-Chyba żartujesz-zaśmiała się.
-Oczywiście, że żartuję, bo to ja muszę dbać o ciebie i pilnować cię, żebyś nie naraziła się na nic.
-Wcale nie.
-Musisz mi się odwdzięczyć..
-Za co?
-Za to, że pozwoliłem ci samej siedzieć z tym całym Adrianem.
-Odwdzięczę się, gdy mnie złapiesz.
Zaczęli się gonić po mieszkaniu. Po kilku minutach Piotr złapał ją i przerzucił ją sobie przez ramię.
Tak zabrał ją do sypialni.



piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 29

Patrzyli sobie głęboko w oczy. Ona odwróciła się. Nie chciała patrzeć w Jego piwne w oczy, w których się zakochała.
-Martyna..
-Co?
-Porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym.
-Mamy. Przepraszam Cię za moje zachowanie. Chodźmy porozmawiać. Przecież nie będziemy marznąć. Proszę.
-Okej.
Poszli do domu. Usiedli przy stole w jadalni.
-Przypomniałam sobie, że muszę iść na zakupy, a potem do mojej koleżanki na plotki. Będę wieczorem-powiedziała Celina i wyszła.
Piotr zapalił w kominku, a Martyna zrobiła im gorącej herbaty. Zmarzła stojąc nad jeziorem.
-Martyna, wiem, że nie powinienem się tak zachowywać.
-Wiem, Piotruś-miała łzy w oczach.-Postanowiłam iść na terapię.  Bardzo żałuję, że powiedziałam, że żałuję tych zaręczyn. Wcale ich nie żałuję. Były jedną z lepszych rzeczy w moim życiu.
-Będzie jeszcze dużo lepszych rzeczy w Twoim życiu..  Martwi Cię coś? Teraz możemy szczerze porozmawiać.
-Dużo rzeczy.. Za dużo do opowiadania.
-Mamy dużo czasu. Możemy nawet całą noc rozmawiać.
-Boję się, że lekarz powie, że nie mogę dalej pracować. To byłby koniec dla mnie.
-Na pewno tak nie powie. Najważniejsze, że zauważyłaś swój błąd i chcesz przystąpić do terapii. Wiktor dał Mi numer do terapeuty.
-Jutro zadzwonię.
-Martyna..
-Okej. Już idę-uśmiechnęła się. Po kilku minutach wróciła.-Pojutrze.
-To było takie straszne?
-Nie. Co jeśli ktoś nam przeszkodzi i nie weźmiemy ślubu? A co gorsze, rozstaniemy się?
-Nie rozstaniemy się. Salę mamy, datę mamy.
-To będzie skromne przyjęcie.
-Takie jak chcieliśmy.
-Martwię się, że nie da się domu odbudować..
-Dorota się wszystkim zajmie. Więc czym się martwisz?
-Razem z Janem. To będzie duża inwestycja znając moich rodziców.
-A moi zajmą się organizacją ślubu i przyjęcia. Chcieliśmy sami to wszystko zorganizować, ale oni są tak uparci, że się nie da.
-Ciekawe kto odziedziczył tą upartość?
-A tym po kim masz ten charakterek?-zaczęli się śmiać.
***
Obudził Ją dźwięk dzwoniącego telefonu. Była gotowa opierniczyć tą osobę, która ją budzi o czwartej rano.
-"Halo?"-odebrała sennym głosem.
-"Witaj, przyjaciółeczko. Wiem, że pewnie śpisz, ale.."
-"Ale co Adrianie?"-Piotrek się obudził i prawie wyrwał Jej telefon z dłoni.
-"Przyjechałem do Warszawy, gdy się dowiedziałem o pożarze. Przepraszam, że nie było mnie wcześniej, ale z Anitą byliśmy w Irlandii.."
-"Czekaj, czekaj. Nie jesteś z Julitą? Dlaczego o tym nic nie wiem?"
-"Nie dogadaliśmy się w pewnej kwestii. Opowiem Ci wszystko, gdy przyjadę do Ciebie."
-"Na razie nie ma nas w mieszkaniu. Jesteśmy u mojej ciotki. Dziś wracamy. Zadzwonię potem. Pa"
Rozłączyła się i opadła na łóżko. Piotrek pocałował Ją w policzek.
-Będziemy mieli gościa jak wrócimy-rzekła.
-Adrian?
-Przecież słyszałeś-cmoknęła Go w usta i poszła do łazienki.-A poza tym musimy podziękować cioci Celinie za to, że to dzięki niej znowu jesteśmy razem.
-Chcesz to planować od czwartej rano? Kochanie, litości chociaż raz-pocałował Ją namiętnie w usta.
-Nie będę miała dla Ciebie litości-zażartowała.
-Potem..-usnął nie dokończywszy zdania.
-Dobranoc.
***
Kręciła się w kuchni przygotowując śniadanie. Zrobiła je z dostępnych produktów. Ale zapasy zrobione. Chyba na pół roku... Kiedy ona to zje? A może.. ma jakiegoś pana do towarzystwa..? 
Kilkanaście minut później Piotrek wstał i przyszedł do narzeczonej. Przywitał Ją namiętnym pocałunkiem. Akurat w tej chwili do kuchni wchodziła ciocia. Odchrząknęła, a oni oderwali się od siebie.
-Nie przeszkadzajcie sobie, gołąbeczki. Ja zaraz wychodzę.
-Ciociu, to śniadanie jes dla Ciebie-powiedziała Martyna.
-Chcemy ciociu podziękować, że to dzięki cioci znowu jesteśmy razem. Pewnie bylibyśmy, ale to by trochę potrwało. Wyjaśniliśmy sobie wszystko-Piotr odsunął krzesło Celinie, potem narzeczonej, a na końcu On usiadł.
-Bardzo smakowicie to wygląda. Zostaniecie jeszcze?
-Niestety musimy zaraz po śniadaniu jechać. Mamy kilka spraw do załatwienia i pracę-odparła Martyna smarując grzankę.
-Następnym razem mam nadzieję, że na dłużej przyjedziecie.
-Na pewno, ciociu.
***
Wchodzili do mieszkania. Nic się w nim nie zmieniło... i dobrze. A Ich relacje są coraz lepsze. Po każdej kłótni ich relacje się zmieniają. W pozytywnym znaczeniu tego słowa. Z każdym dniem są coraz bardziej zakochani w sobie.


Rozdział 28

Nie sądziła, że osoba którą darzy uczuciem może ją tak skrzywdzić. Nie mogła uwierzyć w to co przed kilkunastoma minutami usłyszała z ust narzeczonego, albo tego co nie usłyszała. Liczyła, że powie: "Nie uważam Cię za narkomankę. " Czy coś w tym stylu. Ale On milczał. Milczenie jest najgorsze. Spakowała kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyszła...
***
Był wściekły, że nie odpowiedział Jej na to pytanie. Teraz może Ją stracić. Na co mu to było? Tak Ją kocha.. a przez głupotę i nierozwiązany problem może Ją stracić.
-Doktorze. Mogę sie zwolnić?
-Ty też? Martyna dopiero co zeszła z dyżuru-rzekł Banach.
-To bardzo ważne. Palnąłem coś bardzo głupiego.
-Dobra, idź. Tylko musicie to odpracować.
Szybko pobiegł do szatni się przebrać.
***
Czekała na pociąg.
-Poproszę jeden bilet dla niepalących.
-Do jakiego miasta?-zapytała kasjerka.
-Gdziekolwiek-odrzekła.
-To może do jakieś podwarszawskiej miejscowości?
-Może być.
Postanowiła odwiedzić ciotkę. Może tam zazna trochę świętego spokoju.
***
Wbiegł do mieszkania.
-Martyna!-krzyknął. Na stole znalazł kartkę: Nie sądziłam, że mogę się tak na Tobie zawieść. Wyjeżdżam. Nie dzwoń. I tak nie odbiorę. Odezwę się. 
Cholera!-pomyślał. Teraz pozostało mu zastanowić się, gdzie mogła wyjechać...

NASTĘPNEGO DNIA
-To powiesz mi dlaczego przyjechałaś mnie odwiedzić?-zapytała ciotka Celina.
-To nie mogę Cię tak po prostu odwiedzić?
-Przecież widzę, że coś się stało. Opowiadaj wszystko co leży na sercu.
Martyna usiadła i zaczęła opowiadać ciotce wydarzenia z ostatnich miesięcy. Mocno się przy tym rozkleiła. Przecież nie jest z kamienia i też ma uczucia.
-Najgorsze było to, że nic nie powiedział. Nawet nie próbował mnie zatrzymać. Pozwolił, żebym odeszła.
-A pozwoliłaś mu na to, żeby Cię zatrzymał?
-Nie. Uciekłam. Jak tchórz..
-Dzwoń do Niego i wyjaśnijcie sobie to całe zamieszanie. Jesteście piękną parą-podała Jej telefon, ale Kubicka nie zadzwoniła. Było Jej wstyd tych słów, które powiedziała Mu na odchodnym.

Był w stacji. Prawie nie spał. Zastanawiał się, gdzie może podziewać się ukochana. Zabolały Go słowa wypowiedziane przez Nią, ale Jej już wybaczył. Powiedziała to w złości i na pewno tak nie myśli..
-Widzę, że Martyna odpuściła sobie Ciebie-spostrzegła Renata siadajac przez Nim uśmiechając się uwodzicielsko.
-Nie odpuściła sobie.. Tylko musimy dać sobie kilka dni na przemyślenie.
-Nie wyglada to dobrze.. Ja jestem sama i Ty również..
-Tymczasowo.
-Właśnie-położyła dłoń na Jego barku.-Może byśmy gdzieś razem wyskoczyli jak za dawnych lat?
-Nigdzie razem nie wyskoczymy, rozumiesz?-ściagnął Jej rękę z swojego barku i odszedł.

KILKA DNI PÓŹNIEJ
-"Halo?"-dzwonił do Niego jakiś nieznany numer.
-"Dzień dobry, Piotrusiu. Z tej strony ciocia Celina. Martyna od kilku dni jest u mnie."
-"Wie, że ciocia dzwoni?"
-"Nie. Tęskni za Tobą i jest Jej wstyd. Żałuje tego."
-"Przyjadę po dyżurze."
-"Nie powiem Jej nic. To będzie niespodzianka dla Niej".
Rozłączył się. Pierwszy raz od tych kilku dni uśmiechnął się.
***
Stała nad rzeką i patrzyła na jesienno-zimowy krajobraz.  Było Jej zimno, ale nie wracała do domu po coś cieplejszego. Postanowiła tutaj zostać i dalej marznąć.
-To już koniec-powiedziała na głos.-Nie będzie Martyny i Piotra.
-Nie koniecznie-odrzekł Jej podchodząc do Niej.
-Czego chcesz?-spojrzała wrogo na Niego.
Mierzyli się spojrzeniami.


__________________________
Nowy Rok i nowe opowiadanie..
Czy Martyna i Piotr wyjaśnią sobie wszystkie nieporozumienia?
Szczęśliwego Nowego Roku Kochani! Niech ten rok będzie lepszy od poprzedniego ;3
Może jeszcze dziś dodam kolejne opowiadanie ;3





Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...