niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 23

KILKA DNI PÓŹNIEJ
Siedziała na kanapie w stacji. Pół godziny temu zaczęła dyżur. Właśnie trwała odprawa.
-Martyno, nie wiesz kiedy będzie Piotr?-zapytał Góra.
-Niestety nie, doktorze-odpowiedziała szybko.
-Wiadomo już coś w jego sprawie?
-Niestety nie.
Po skończonej odprawie Martyna, Adam i Wiktor poszli do karetki. Tak bardzo brakowało jej jego uśmiechu, czułości... Tego wszystkiego..
-Dasz radę jechać?-zapytał Banach.
-Oczywiście-odrzekła i wsiadła do karetki. Nie mogła dać po sobie poznać, że nie daje
rady.
***
-I co? Przemyślałeś to?
-Nic się nie zmieniło. Martyna nie jest łatwą kobietą.
***
-Gdzie jest Piotrek?-zapytała Renata wchodząc do szatni. Martyna opowiedziała jej wszystko.-Może telefon mu się rozładował, bo tak mocno mocno zabalował?
Martyna przed wszystkimi zataiła fakt, że dostała tajemniczego SMS-a od narzeczonego. Miała przeczucie, że on już niedługo wróci oraz takie, że coś się stanie. Nie dawało to jej spokoju. Powinna komuś o tym powiedzieć, ale nie wiedziała komu. .. Obiecała, że odwiedzi dziś Adama i Basie, więc po skończonym dyżurem razem z nimi udała się do ich mieszkania. Tak naprawdę nie chciała być sama. Odkąd Piotrek napisał jej, żeby uważała na Damiana, to stara się go unikać. W tej pracy bardzo trudno jest kogoś unikać. Jedli kolację. Prawie się do siebie nie odzywali. Byli przejęci zaginięciem przyjaciela. Nigdy nie robił im takich numerów.
-Przepraszam Was, że nic się nie odzywam, ale nie mam ochoty na rozmowę.
-Nic nie szkodzi-powiedziała Basia.-My też martwimy się o Piotrka, bo jest naszym przyjacielem, a za niedługo będzie rodziną. Macie wyznaczony termin ślubu?
-Sierpień przyszłego roku. Chcemy urządzić skromne przyjęcie z najbliższą rodziną i przyjaciółmi.
-Zastanawialiście się gdzie?
-Zawsze marzyły mi się "Złote Tarasy", ale zobaczymy jak to będzie.. Chcę, żeby Piotrek już tu był-oparłam głowę o ramię Adama.
-Już niedługo będzie, na pewno..-sam chyba zaczął watpić w to.
-Mogę zostać u Was na noc? Nie chcę być sama.
-Pewnie! Zaraz Ci pościelę w salonie.
***
Uwolnił się. Teraz tylko udaje że jest nadal związany. ten doktorzyna myślał, że go przechytrzy! Piotra Strzeleckiego! Dobre sobie. Teraz mówił coś do siebie:
-Dziś nadejdzie czas zemsty! Jeśli jej nie będzie to poczekam na tą s*kę i podpalę ją razem z tym całym jej szczęśliwym domkiem!
-Nie obrażaj mojej narzeczonej, bo dostaniesz w ryj!-krzyknął.
-Nie boję się Ciebie.
-Ani ja Ciebie.
-Za parę godzin nie będziesz miał już swojej narzeczonej!
-Nie wierzę Ci!
-To uwierzysz jak dowiesz się, że zginęła w pożarze w własnym domu, który wybuchł z nieznanych przyczyn...
Wyszedł.
Wstrząsnęły nim jego słowa... 

6 komentarzy:

  1. Wow, mną też wstrząsnęło!! Fajne przemyślenia ma ten nasz Piotruś;) A Martynka wydaje się być ostrożna. Mam nadzieję,że nic złego im się nie stanie;) A wracając do meritum to super budujesz napięcie i oby tak dalej. Świetnie tworzysz.Oczywiście muszę nadmienić, że jestem pod wrażeniem Twojego tempa wrzucania opowiadań( tak trzymaj;)) Życzę pięknego tygodnia i nieopuszczającej weny. Pozdrawiam gorąco, Miła W.

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie jest WOWOWSKIE !! ;*
    Dodaj jeszcze dziś następne :* ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Łoł emocje na całego... Super! /

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, kochana, nie wiedziałam że tam taką zdolną przyjaciółkę. :) Naprawdę piękne opowiadanie i czekam na to, co się wydarzy dalej! :D Pozderki i życzę weny. :* #Wera

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...