niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 24

NASTĘPNEGO DNIA
Po przenocowaniu u Basi i Adama Martyna pojechała do domu przebrać się w świeże ciuchy i pojechać na dyżur. Po przyjeździe do domu zastała drzwi otwarte co ja bardzo zdziwiło. Może Piotrek wrócił? Weszła do salonu i zobaczyła Damiana. Rzuciła się do ucieczki. On był szybszy i ją dogonił. Złapał ją za ramię i sprowadził na dół.
-Nie radzę Ci uciekać, bo gdy się wypieprzysz to będziesz cała w benzynie.
-W czym? Coś Ty do cholery zrobił!? Dlaczego jesteś w moim domu?!!
-Siadaj tu na krześle i mnie wku..
Usiadła i nic się odzywała. Związał ją.
-Zapewne nie pamiętasz małego, ciemnowłosego Damiana z liceum. Nosił okulary. Jedna laska zadrwiła z niego. Miała z nim umówić się do kina. W ostatniej chwili odwołała ją. On się bardzo zapalił na tą randkę. Ona potem zachowywała się jakby nic się nie stało.. Na szczęście on nie był tak głupi, żeby to wszystko zapomnieć i nie zemścić się.. Przypominasz sobie, szmato?
-Tak... Bardzo Cię za wtedy przepraszam.
-Twoje "przepraszam" nic tu nie zdziała. Musisz zapłacić za to!
-O co Ci chodzi?
-Zobaczysz.. Na razie sobie tutaj posiedzimy i porozmawiamy...
-O czym?
-O tym, że tym razem Twój Piotruś Ci nie pomoże.
-Co mu zrobiłeś?!
***
Wybiegł na ulicę. Musiał jak najszybciej dostać się do Leśnej Góry. Złapał jakiegoś stopa i jak najszybciej dotrzeć do narzeczonej. Po ok. 20 minutach był u Wiktora.
-Doktorze! Musimy jechać do Martyny.
-A co się stało, Piotr?
-Damian chce coś jej zrobić.. Zaplanował podpalenie naszego domu.
-Dobra, jedziemy! Renata, Adam! Zbieramy się.
Pojechali, lecz czy zdążą na czas?
***
-Już czas na to abyś zakończyła swój nędzny żywot.
-O czym Ty mówisz?-spojrzała z przerażeniem na niego.
-Żartowałem z tym, że tutaj jest benzyna. Po prostu podpale np. dywan i już cały dom stanie razem z Tobą w płomieniach i już nigdy nie zobaczysz swojego Piotrusia. Będzie żył z świadomością, że nie zdążył Cię uratować...
***
Dojechali pod dom. Piotr chciał od razu biec do domu, ale Wiktor go zatrzymał:
-Jaki masz plan? Po prostu tam wbiegniesz?
-Tak. To mój plan.
-Poczekaj na strażaków.
Słyszeli krzyki z domu.
***
-Nie drzyj ryja bo to nic Ci to nie da.-zakneblował jej usta i podpalił dywan.
Ogień zaczął zajmować powoli dom. Martyna była bezradna..
***
-Mam jeszcze czekać?!
Nie czekając na odpowiedź Wiktora zasłonił twarz i wbiegł do płonącego budynku. Wchodził do salonu, gdy znowu dostał od Damiana. Przywalił mu jeszcze mocniej i poszedł do narzeczonej. Gdy go zobaczyła to widział błysk w jej oczach. Był to błysk
szczęścia. Potem zemdlała... Po oswobodzeniu jej rąk i nóg wyniósł ją. Natychmiast podbiegli do nich ratownicy. Chwilę później odzyskała przytomność.
-Piotruś...
-Jestem już przy Tobie. Nie bój się.-przytulił ją.
-Nasz dom-w jej oczach pojawiły się łzy.
-Nie martw się. Coś wymyślimy.
-Tak się bałam..
-Obiecuję, że nic Ci się już nie stanie-mocniej wtuliła się w niego.
-Podamy Ci tlen na maskę i zabierzemy do szpitala-powiedział Wiktor.
-Nie muszę jechać do szpitala-powiedziała kasłając.
-Ale jesteś uparta.
-Tam zostało wszystko... Nie mamy ubrań. Pamiątek. Zdjęć.
-Jadę z Tobą do szpitala i nie ma dyskusji.
Martyna zgodziła się i pojechali do szpitala. Postanowili ją zostawić na obserwacji.
***
Piotrek wszedł do sali narzeczonej z bukietem róż. Usiadł na jej łóżku i powiedział:
-Martynka, w porządku? Wiem, gdzie będziemy tymczasowo mieszkać.
-Tak?
-W moim starym mieszkaniu. Są tam jeszcze jakieś nasze ubrania, których nie wzięliśmy.
-To dobrze. Co jest ze mną że nie potrafię poradzić sobie sama z żadnym mężczyzną?
-Potrafisz sobie poradzić. Ze mną sobie radzisz.
-Nie oto mi chodzi.
-A o co?
-Może powinnam zapisać się kurs samoobrony?
-Pogadamy o tym później?
-Bo?
-Mam pytanie.
-Jakie?
-Możesz chcesz porozmawiać o tym z psychologiem?
-Nie potrzebuję psychologa, tylko porządnie się wyspać i zająć pracą.
-Jesteś pewna?
-Tak. Jeśli będę potrzebowała porady psychologa to sama skorzystam z niej. Przytul mnie-mocno ją przytulił.-Tak bardzo za Tobą tęskniłam. Gdy on zaczął podpalać budynek to chciałam mieć Ciebie obok. Zrozumiałam, że gdy Ciebie nie ma to moje życie traci sens.
-A ja gdy Cię zobaczyłem w tam siedzącą to myślałem, że go normalnie zabiję! Ale teraz wszystko jest dobrze.
-Wiesz, że znowu mnie uratowałeś, mój bohaterski rycerzu? Nie wiem, jak Ci się odwdzięczę.
-Teraz nie myśl o tym. Wypoczywaj.
-Remont pochłonie bardzo dużo naszych pieniędzy... Nie wiem, ile na ślub i przyjęcie zostanie...
-Ej, co Ci mówiłem? Masz na razie o tym nie myśleć. Cieszmy się, że jesteśmy tutaj razem-pocałował ją.  








7 komentarzy:

  1. Kochana, jesteś niezwykła! Bardzo szybko piszesz opowiadania i zawsze, kiedy kończę je czytać, żałuję, że nie ma go dłuższego. :) Czekam na next, bo te opowiadania są świetne. :* #Wera PS: Pamiętaj o moim konkursie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne, pełne wzruszeń i emocji opowiadanie. Uwielbiam je są naprawdę rewelacyjne:D Czekam z niecierpliwoscią na następne;) Pozdrawiam serdecznie,Miła W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że pomysły się nie kończą ;) To bardzo dobrze ;3 Jesteś świetna! Świetny rozdział i świetna ty! ;) Chyba za bardzo nas rozpieszczasz c; No nic do następnego na 100% świetnego rozdziału ;D Buźka ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadania bardzo sie wzruszylam czekam na nastepne :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super kiedy next?

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...