sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 19

-Tomek, zawieś wyżej te lampiony!-krzyknąłem do brata.
-Już się robi!
Martyna jest w pracy, a my robimy ostatnie rzeczy, aby jutrzejszy dzień wypadł jak najlepiej.
-A co jeśli Martyna odrzuci Twoje oświadczyny, bo na przykład nie jest gotowa na kolejny etap Waszego związku?-zapytał Romek.
-Po tym, co przeszliśmy odkąd sie znamy, wierz mi nic nie może nas już zaskoczyć.Przecież nie musimy brać od razu ślubu.
-A co z dziećmi?-zapytała mama. Spodziewałem się tego pytania z jej ust.
-Na dzieci mamy czas, spokojnie.
***
Po skończonym dekorowaniu pojechałem do stacji. Martyna kończyła dyżur. Zastałem ją w szatni, gdy się przebierała. Zasłoniłem jej oczy dłońmi i zapytałem:
-Zgadnij, kim jestem?
-No nie wiem... Muszę się zastanowić zanim Ci odpowiem, Piotrusiu. 
Odwróciła się i obdarzyła mnie uśmiechem.
-Hej, słonko-powiedziałem i pocałowałem ją. 
-No hej-przytuliła mnie. 
-Pamiętasz, że jutro jedziemy?
-Pamiętam, pamiętam. Ja bym nie pamiętała? Nie jestem Tobą. Co mam ze sobą wziąć? 
-Ładną sukienkę. 
-A po co?
-Zobaczysz jutro. Muszę się przebrać i przygotować do dyżuru z Góra.. 
-Dasz radę-poklepała mnie po ramieniu i wyszła. 
***
Nie wiedziałam po co Piotrek kazał mi wziąć ze sobą ładną sukienkę. Ale wzięłam. Obiecałam mu, że będę mu wierzyć, ale czasami baardzo trudno jest to zrobić. Z tego co wiem to jego rodzice nigdy nigdzie nie wyjeżdżali. O gustach się nie dyskutuje aczkolwiek wyczuwam spisek. Ja nie mam teraz urodzin, Piotrek również. Gdy dojechaliśmy chciałam iść do salonu, ale Piotrek mnie zatrzymał:
-Pójdź się odświeżyć i przebrać. 
-Taka Ci już nie wystarczam?
-Wystarczasz, ale to niezwykła chwila w naszym życiu. Zawołam Cię, gdy wszystko będzie gotowe. 
Poszłam do łazienki na górę i wzięłam gorącą kąpiel, chociaż było upalne lato. Dzisiaj jakoś duszno jest, pewnie potem będzie burza. Następnie zaczęłam się malować i ubierać. Na koniec zostało mi wykonanie fryzury. Wyprostowałam włosy i stwierdziłam, że je tak zostawię. Ubrałam buty i zaczęłam schodzić na dół. .. Przy ostatnim schodzie czekał Piotr. Pewnie słyszał jak schodzę. Nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Czułam jak "rozbiera" mnie wzrokiem. 
-Aż tak źle wyglądam?-zapytałam, chociaż znałam odpowiedź. Chciałam ją usłyszeć z jego ust.  
-Wyglądasz...-szukał odpowiedniego słowa, żeby wyraźić zachwyt moją osobą-cudownie. Chodźmy do ogrodu-poszliśmy pod ramię do ogrodu. 
Gdy weszłam do niego to ujrzałam niezwykły widok: cały ogród był udekorowany lampionami! Na tarasie  stół  był nakryty. Stało na nim czerwone wino i róże w wazonie. W tle leciały nasze piosenki, m.in. 'Thousand Years' czy 'Say something'. Zaniemówiłam z wrażenia. 
-Jak Ci się podoba?
Rzuciłam mu się na szyję i powiedziałam:
-Jest cudownie!
-To jeszcze nie koniec niespodzianek-spojrzałam na Niego pytająco i usiadłam na krześle, które On mi odsunął. Ukleknął przede mną i zaczął mówić:
-Długo zastanawiałem się jak i gdzie poprosić Cię o rękę. Chciałem to zrobić wszędzie, ale po głębszym zastanowieniu wybrałem to miejsce, ponieważ tutaj wszystko się zaczęło... Gdy się spotkaliśmy przed dwoma laty nic nie zapowiadało tego, że w tej chwili będziemy tutaj jedli kolację i zaręczali się. Martyno Kubicka, czy  uczynisz mi ten zaszczyt  i  zostaniesz moją żoną?- z kieszonki marynarki wyjął malutkie pudełeczko i je otworzył.
 Po chwili wstałam i odpowiedziałam z uśmiechem na ustach:
-Tak! 
Na serdweczny palec u mojej prawej dłoni włożył mi złoty pierścionek, a następnie podniósł mnie i zakręcił wkoło. Pocałowaliśmy się namiętnie. 
-Kocham Cię-powiedziałam i mocno go przytuliłam. 
Piotr usiadł na przeciw mnie i zaczęliśmy jeść kolację. Cały czas patrzyłam na pierścionek. Po zjedzeniu kolacji siedzieliśmy przytuleni na huśtawce. 
-Nie spodziewałaś się tego, że Ci się oświadczę? 
-Nie. 
Nagle zaczęło grzmieć,czemu się dziwiłam, bo w końcu lato jest. 
-Pójdę odłączyć korki, bo wydaje mi się, że to będzie ulewa. 
-A ja po świeczki. 
Gdy Piotrek wrócił świeczki były zapalone, a ja siedziałam przy kominku. On usiadł koło mnie. 
-Gdzie będzie wesele, bo zapewne myślisz o naszym ślubie?-zapytał. Wiedział co mi po głowie chodzi. 
-Może w plenerze? Zależy od tego kiedy weźmiemy ślub. 
-Na razie nie myślmy o tym.  
Zaczął mnie całować. 
-Co Ty robisz? Przecież jesteśmy w domu Twoich rodziców. .. 
-Ale ich tu nie ma. 
Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni...




5 komentarzy:

  1. No, kochana, powiem ci, że pięknie zobrazowałaś scenę oświadczyn. :) Jestem szczęściarą, że mam taką wspaniałą adminkę na stronie i... taką przyjaciółkę. :* #Wera

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow aż mi żołądek ścisnęło ! To cudowne opowiadanie . Doczekałam się wreszcie ich zaręczyn . Bardzo przyjemne i składne opowiadanie ;)) Życzę nieopuszczającej weny i chęci do prowadzenia bloga. Pozdrawiam cieplutko, Miła W. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie i to wszystko tak idealnie pasuje do siebie.

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...