piątek, 25 września 2015

Rozdział 10

PIOTR
O spotkanie w centrum poprosiła mnie Dorota. Nie rozumiałem dlaczego, bo skrzywdziłem jej córkę i powinna w teorii mnie nie lubić.
-Bardzo się cieszę, że pan przyszedł-powiedziała siadając na przeciw mnie.
-O czym chce pani rozmawiać?-zapytałem.
-O Martynie. To przecież jasne! Gdyby o nią nie chodziło, to bym się z panem bynajmniej nie spotkała.
-Rozumiem.
-Kocha ją pan?
-Oczywiście. Gdybym mógł to zrobiłbym dla niej dosłownie wszystko.
-Chcesz ją odzyskać?
-Tak.
-To zawalcz o nią, bo ktoś może przyjść i Ci ją odebrać, a tego byś nie chciał, co nie? Polubiłam Cię. A między wami widać chemię i to, że się kochacie. Dobrze, że nie jest z Rafałem.. Mów mi po imieniu: Dorota-podała mi dłoń.
-Piotr. Przepraszam Cię, ale muszę iść na dyżur.
-Do zobaczenia.
Wyszedłem z kawiarni i pojechałem do stacji. Jeździłem w podstawie z Adamem.
-Piotrek, coś się stało?-zapytał Wszołek.
-Wszystko w porządku.

WIECZOREM
MARTYNA
Wczoraj na mieście spotkałam Rafała-mojego byłego chłopaka. Na dziś jesteśmy umówieni po dyżurze. Po skończonym dyżurze próbowałam ogranąć moje włosy. Ktoś objął mnie w pasie i szepnął na ucho:
-Dla kogo się tak stroisz?-po perfumach poznałam, że to Piotrek.
-Na pewno nie dla Ciebie, Piotruś-uśmiechnęłam się ironicznie. Postanowiłam przyjemnie spędzić wieczór w towarzystwie Rafała.
-No chyba nie tego Rafała, co myślę...?
-Tak, tego Rafała, co myślisz!
-Co?!
-Coś Ci nie odpowiada?! Myślisz, że jak z nie jestem z Tobą, to nie mam prawa do szczęścia?!
Nie odpowiedział nic tylko mnie namiętnie pocałował. Na nasze nieszczęście ten pocałunek widział Wiktor, który szedł na wezwanie.
-Przeszkodziłem w czymś?
-Nie. Ja i tak wychodzę.
Wyszłam z stacji, bo dostałam SMS-a od Rafała. Wsiadłam do jego auta i odjechaliśmy. W jego mieszkaniu zjedliśmy kolację i rozmawialiśmy, wspominaliśmy. Gdy kończyłam jeść zadzwonił Wiktor:
-Martyna, możesz przyjść, bo mamy górę wezwań, a brakuje ratowników.
-Dobrze, do pół godziny będę.
Wstałam od stołu i ubrałam płaszcz.
-Martyna, coś się stało?
-Muszę jechać do pracy. Przykro mi, Rafał.
-Może to ten Piotrek coś wymyślił? Żeby Cię sprowadzić do stacji?!
-Piotrek jest wariatem, ale nie takim-pocałowałam go w policzek, nie wiem dlaczego..
-Spotkamy się jeszcze?
-Pewnie.
-To może Cię odwiozę?
-Ok.
Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Rafał na pożegnanie pocałował mnie w policzek. Całe zajście przez okno widział... Piotrek. Poczułam drobne ukucie w sercu, jakbym go zdradziła. Wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale jestem rozdarta pomiędzy dwoma mężczyznami..
-Udała się randka?-zapytał Piotrek.
-I tak i nie.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
PIOTR
Wyszedłem szybko z dyżuru, żeby rozmówić się z Rafałem.
-Rafał, możesz sobie odpuścić Martynę, bo za niedługo będziemy znowu razem.
-Zobaczymy.. Jakoś nic nie robisz w tym kierunku, a ja robię bardzo dużo. Martyna nocowała u mnie raz.
Nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. Szamotaliśmy się przez parę minut. Wpadła Martyna i podeszła do mnie:
-Co wy do jasnej cholery robicie?! Piotruś, nic Ci nie jest?-miałem rozwaloną wargę. Nasz oczy się spotkały. Wiedziałem, że Tynka nie jest na mnie zła.
-Nie..
-Ja też tu jestem-powiedział Rafał.
Gdy zobaczył, że Martyna nawet nie zauważyła jego wypowiedzi odjechał zrezygnowany.


3 komentarze:

  1. Super opowiadanie.
    Kiedy next?
    Pozdro.
    Nikaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie.
    Kiedy next?
    Pozdro.
    Nikaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, kochana! Jesteś najlepsza! :D Jak coś, to to ja, wera9737, czyli facebookowa #Wera. :)

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...