niedziela, 20 września 2015

Rozdział 8

KILKA DNI PÓŹNIEJ

PIOTR

Martyna od paru dni nie daje znaku życia. 
-Pomożecie mi?-zapytałem. 
-Tak. Idę spróbować zadzwonić do Martyny-powiedziała Basia i poszła do drugiego pokoju, żeby zadzwonić. A ja siedziałem z Adamem w kuchni. 
-Plusem jest, że sam jej się do tego przyznałeś. 
Weszła Basia.
-I co?
-Jest w domu swojej matki. Ale nie jedź tam narazie. Powiedziała, że się odezwie do Ciebie. Musicie sobie coś wyjaśnić. Radzę Ci, żebyś poszedł się spotkać z Renatą i wszystko wyjaśnił.
-Dobra, dzięki.
Gdy szedłem do auta postanowiłem skorzystać z rady Basi. Zadzwoniłem do Renaty i umówiłem się z nią w kawiarni za pół godziny.
Czekałem na nią w umówionym miejscu.
-Co sie stało, że Piotr Strzelecki chciał się ze mną spotkać?-zapytała.
-Musimy sobie coś wyjaśnić. Dopięłaś swego. Rozstałem się z Martyną. Teraz powiesz mi jak było naprawdę.
-Dlaczego miałabym Ci to mówić. Powiedziałam i już swojego zdania nie zmienię-wstała i wyszła z lokalu.
Cholera! Nie udało się. Muszę jechać do Martyny.

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ

Byłem pod domem Martyny z bukietem róż. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Otworzyła.
-Czego chcesz?-zapytała. Oczy miała czerwone od płaczu.
-Porozmawiać.
-Nie mamy o czym.
Próbowała zamknąć mi drzwi przed nosem, ale powstrzymałem ją.
-Wzięłaś wolne.
-Mam dużo wolnego do wykorzystania, a o co Ci chodzi? Wyjdź!-wyrzuciła róże na moich oczach do kosza.-Zaczynam nowe życie i to bez Ciebie!-wypchnęła mnie za drzwi.

MARTYNA

Postanowiłam zacząć nowe życie i to bez Piotra. Zranił mnie dotkliwie i dlatego przez te pięć dni nikt
nie miał ze mną kontaktu. Muszę jeszcze pozbierać swoje rzeczy z jego mieszkania. Po cholerę się do niego wprowadzałam. Teraz już wiem. Nigdy już się nie zwiążę z żadnym mężczyzną. Po tylu niepowodzeniach nie mam już na to ochoty... Zadzwonił dzwonek do drzwi. Jeżeli to znowu Piotrek to mnie coś trafi..
-Tato, co Ty tutaj robisz?-zapytałam wpuszczając go do domu.
-Przyszedłem odwiedzić moja jedyną córkę-uśmiechnął się.
-Usiądź, napijesz sie czegoś?
-Może herbaty.
-Ok-poszłam do kuchni zrobić dwie herbaty.
-Nie jesteś w pracy?
-Nie. Wzięłam wolne,  żeby.. zakończyć przeprowadzkę.
-Wszystko w porządku?-martwił się o mnie.
-Tak, w jak najlepszym.
-Dorota się odezwała. Chce się z Tobą spotkać.
-Ale Ja nie chcę mieć z nią kontaktu.
-Przecież to Twoja matka. Kocha Cię.
-Gdyby mnie kochała to by od nas nie odeszła! Próbowałaby ratować naszą rodzinę! A ona po prostu odeszła! Przepraszam Cię, tato, ale mam załatwienia na mieście.
Wyszłam razem z ojcem i pojechałam do stacji. Musiałam sie zająć pracą, bo inaczej bym zwariowała. Najpierw rozstanie z Piotrkiem, a teraz matka sobie o mnie przypomniała. Weszłam szybko do stacji i wpadłam na kogoś.
-Prz..epraszam..
-Martynka, czy to nie przypadek że na siebie tak wpadamy?
-Myślałeś, że specjalnie na Ciebie wpadam?-poszłam się przebrać. Po przebraniu usiadłam na parapecie i zaczęłam płakać. . Znowu.. Już nie daję rady..
-Martyna?-weszła Basia.
-Czesć, Basiu.
-Co się stało?
-Za dużo rzeczy naraz się dzieje-otarłam łzę.
-Chodź do kuchni to pogadamy.
Poszłyśmy do kuchni i zrobiłam dla nas dwie kawy.
-Mów, co się dzieje.
-Rozstanie z Piotrem. Przeżywam to nadal, a teraz Dorota się pojawiła..
-Twoja matka?
-Przecież dawno temu wyjechała do Francji.
-Wyjechała... ale cały czas chciała utrzymywać ze mną kontakt a ja tego nie chciałam.
Przyszedł Adam.
-Hej, Martyna.
-Cześć, braciszku-przytuliłam się do niego.
-Co sie stało?
-Potem Ci opowiem.
-23 P zgłoś się!
-23 P zgłaszam się-odpowiedziałam.
-Złamanie nogi, zaraz podam adres.
-ok, jedziemy.
-Martyna, Adam, wezwanie mamy-powiedział Piotrek.
-Co Ty nie powiesz. Właśnie je odebrałam.
-Musisz być taka?
-Jaka?
-Zgryźliwa?
-A jak myślisz?-zaczęliśmy sobie skakać do gardeł.-Przez kogo teraz cierpię?! Chyba jedno z nas będzie musiało odejść z tej stacji...
Pojechaliśmy na wezwanie. Po powrocie do stacji Góra wezwał nas do swojego gabinetu.
-Jak Wy się zachowujecie! Jak małe dzieci! Do jasnej cholery jesteście dorosłymi ludźmi!-powiedział Wiktor, który towarzyszył Arturowi.
-Nie mogę pracować z Piotrem-oznajmiłam.
-A to daczego?-zapytał Góra.
-Z powodu spraw osobistych-odpowiedział Piotr. Spojrzałam na niego. Wiedziałam, że zraniłam go dziś tym co mu powiedziałam po powrocie z akcji. Żałuję, że Cię poznałam. Jesteś moją wielką, egzystencjalną pomyłką! 
-Możemy jeździć w innych ekipach.
-Dobrze, od przyszłego tygodnia w grafiku uwzględnimy to.

__________________________________________________
Kolejny rozdział za nami. Wyobrażacie sobie Martynę i Piotra osobno? W życiu Martyny pojawią się osoby   z jej przeszłości. Piotr będzie się starał się ją odzyskać...








1 komentarz:

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...