niedziela, 20 września 2015

Rozdział 9

MARTYNA

Byłam  w mieszkaniu Piotrka i się pakowałam. W zasadzie byłam w sypialni i pakowałam resztę moich ubrań i innych rzeczy. No dobra. Siedziałam na łóżku i rozglądałam się. Wspomnienia wróciły jak bumerang. Wszystkie szczęśliwe, bo tylko takie mieliśmy. Roniłam łzy. Do pokoju wszedł Piotrek z herbatą.
-Wszystko w porządku?-zapytał.
-Tak, zaraz się spakuję i mnie nie będzie.
-Wiesz, że tak nie musi być-chwycił mnie za ramiona i przytulił.
-Musi, przepraszam-poszłam do łazienki spakować kosmetyczkę i z salonu wziąć moje książki. Spojrzałam na ramkę, w której było nasze zdjęcie.
-Jak chcesz, to możesz je wziąć-powiedział.
-Nie. Ja już muszę iść.
Wzięłam wszystkie moje rzeczy i miałam wychodzić z mieszkania, gdy złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie:
-Kocham Cię i będę walczył o Ciebie.
-Proszę, nie utrudniaj tego-w moich oczach pojawiły się łzy.
Oparł czołem o moje czoło. Już nie byłam na niego zła. Musimy sobie zrobić przerwę. Wyszłam z mieszkania i poszłam zapakować rzeczy do auta. Zanim wsiadłam oparłam się o dach pojazdy i płakałam. W końcu wsiadłam do auta i odjechałam do najdroższej dzielnicy w Warszawie. Gdy dotarłam do domu zadzwonił prywatny numer.
-Jeśli to Ty, Piotrek, to Cię uduszę własnymi rękami!-zwinnym ruchem odebrałam:-Halo?
-Martynko, dobrze, że odebrałaś! To ja, Dorota!
-Nie mam ochoty z panią rozmawiać. Już to raz pani mówiłam!
-Jestem Twoją matką! Czekam przed drzwiami.
Rozłączyłam się i poszłam otworzyć drzwi.
-Proszę wejść-zaprosiłam ją do domu.
-Zamieszkałaś tu jednak..-weszła do salonu.
-Napije się pani czegoś?-traktowałam ją jak obcą osobę.
-Kawy, jeślibyś mogła.
-Mogę.-poszłam do kuchni. Tak naprawdę to chciałam zostać sama i wypłakiwać się w poduszkę. Jak mogę być taka dla mężczyzny, którego kocham?-Proszę, to pani kawa-podałam jej filiżankę.
-Może przestałabyś mówić do mnie per 'pani'? Tylko po imieniu albo 'mamo'.
-Dobrze.
Usiadłam w fotelu.
-Coś sie stało?
-Rozstałam się z chłopakiem.
-Ile byliście razem?
-Siedem miesięcy.

PIOTR

Nie mogę sobie tak po prostu odpuścić Martyny. Zbyt bardzo mi na niej zależy. Zrobię wszystko, żeby ją odzyskać... Mam nadzieję, że nikogo sobie nie znajdzie. To mieszkanie bez niej już nie jest takie świetne. Pójdę do Bociana na piwo, bo nie wytrzymam tu. Sam. Wyszedłem z mieszkania i udałem się w stronę pubu. Spotkałem w nim Wiktora.
-Doktorze, a co pan tu robi?-zapytałem podając mu rękę.
-A Ty nie z Martyną?
-Raczej narazie nie będę. Jednym słowem spieprzyłem wszystko.
-To próbuj, próbuj to naprawić. Pojedź do niej i porozmawiajcie otwarcie!
-To chyba nie taki zły pomysł. Dzięki, doktorze!
Pojechałem do niej.
-Piotr? Co Ty tutaj robisz?
-Przyjechałem porozmawiać.
-Teraz nie jest odpowiedni moment na rozmowę. Proszę, idź.
-Kto jest u Ciebie?
W drzwiach pojawiła się jakaś kobieta.
-Jestem mamą Martyny, Dorota-podała mi rękę.-A pan kim jest dla mojej cóki?
-Piotr, kolega z pracy.
-Przyznaj sie, że jesteś tym który ja skrzywdził. Muszę to stwierdzić, że pasujecie do siebie! Zostawię Was samych, musicie sobie wszystko wyjaśnić.
Po prostu wyszła.
-Dziękuję, Piotruś, że pomogłeś mi się jej pozbyć-poklepała mnie po ramieniu. -Wejdziesz?
-Jak mnie nie wyrzucasz, to tak.
-O czym chciałeś rozmawiać?
-Jaką wiązałaś  z nami przyszłość?
-Miałam opracowany scenariusz.. Oświadczysz mi się, weźmiemy ślub, będziemy mieć dzieci i wszystko będzie jak w bajce...
-Miałem podobny scenariusz.. Muszę to przyznać. Widzisz dla nas szansę?
-Tak, może, w przyszłości. Jesteś świetnym przyjacielem...
-Wiesz, że my nigdy nie będziemy przyjaciółmi?-nasze usta dzieliło parę milimetrów. Miałem ją pocałował w usta, ale pocałowałem w czoło i wyszedłem. Od naszego rozstania minął prawie miesiąc. Wróciłem i dodałem:-Trzymając mnie na dystans nie zmniejszysz mojego uczucia do Ciebie...

3 komentarze:

  1. Super.Najlepsze opowiadanie. Mam nadzieję, ze Martyna i Piotrek będą razem.
    Pozdrawiam
    Nikaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy next?
    Nikaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne to twoje opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 47 cz. 1

Tuż po tym jak kamerzysta odjechał para postanowiła nareszcie udać sie do hotelu na noc poślubną. Mimo, że juz mieszkali razem to i tak nie ...